Michaił Biegłow: Krwawe łgarstwo – piętno cywilizacji „zachodu”

Poniższy tekst przetłumaczyłem chcąc zaprezentować „rosyjski punkt widzenia” na „kampanię nienawiści” trwającą z maksymalnym nasileniem od 24.02.2022 (i osiągającą nowe ekstrema wraz z przypisaniem wojskom FR zbrodni popełnionych cynicznie przez ukraińskich neobanderowców na ludności miast opuszczonych przez armię FR – oraz masową propagacją kijowskich fabrykacji przez „zachodnie” media), ale „pełzającą” tak naprawdę bez przerwy od 1991r, kiedy rzekomo zakończyła się „Zimna Wojna”. W zasadzie z tekstu nie dowiedziałem się niczego nowego (co nie znaczy, że szanowni Czytelnicy niczego w nim nowego dla siebie nie znajdą, zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie zjadło zębów na nicowaniu hipokryzji „Zachodu” uosabianego przez najbardziej zbrodnicze monstrum w historii ludzkości – Anglo-USA (oba te zbrodnicze ośrodki są w istocie rękoma „głębokiego państwa”, które wraz z upadkiem Imperium Brytyjskiego zaczęło realizować swój projekt rękoma kolejnego kontrolowanego przez siebie Molocha), przy którego „krwawych żniwach” Holokaust to „małe miki” … Hitler przynajmniej nie pozował na Dziewicę Orleańską … i nie mordował dla pieniędzy), ale zainspirował mnie on do poszukiwań, które zaowocowały znalezieniem prawdziwej „perełki” –pracy doktorskiej Stephena Bottomore’a Filming, faking and propaganda: The origins of the war film, 1897-1902. Filming, faking and propaganda: The origins of the war film, 1897-1902, 2007 – Doctoral thesis Utrecht University [pdf, EN], której lekturę, a minimum … przejrzenie spisu treści … zalecam wszystkim. No i na koniec – biedni Rosjanie, nawet w tekstach pisanych na tym etapie wojny całego „świata zachodniego” przeciw sobie – nie potrafią zobaczyć, kto tak naprawdę chce zniszczyć ich państwo i uczynić z nich niewolników … albo … nie mogą tego napisać w przestrzeni publicznej.

Autor: Michaił Biegłow (Михаил Беглов)
Tytuł: Krwawe łgarstwo – piętno cywilizacji „zachodu” (Ложь на крови – «родимые пятна» западной цивилизации)
Opublikowano: 13.04.2022
Tłumaczenie i komentarze: Światowid, swiatowid.video.blog
Źródło: Ложь на крови – «родимые пятна» западной цивилизации.

Obecna ukraińska i europejska kampania propagandowa jest produkowana przy użyciu tych samych form i wzorów, którymi posługiwała się nazistowska machina propagandowa Goebbelsa

Obrzydliwe i krwawe inscenizacje w Buczy, przypisywany Rosji terrorystyczny ostrzał Kramatorska, całkowicie fałszywe antyrosyjskie bachanalia w zachodnich mediach i na portalach społecznościowych. Dziś po raz kolejny próbują przedstawić Rosję jako uniwersalne zło. Co więcej, solistami w tym obłąkanym chórze są przywódcy czołowych państw Europy Zachodniej, zwłaszcza Anglii i Niemiec. Potężną polifonię zapewnia cały system tak zwanych „wolnych” zachodnich środków masowego przekazu, które obecnie otwarcie pracują nad realizacją tego „zamówienia państwowego” (Światowid: to jest zamówienie „głębokopaństwowe”, tzn. pochodzi ono z ośrodków rzeczywistej władzy „świata zachodniego” – „deepstate”, czyli – międzynarodowej etnicznej oligarchii kapitałowej).

Można pomyśleć, że ludzkość nigdy nie widziała takiej eksplozji kłamstw, oszczerstw, złośliwych insynuacji i obrzydliwych fabrykacji. W rzeczywistości jednak to, co się teraz dzieje, nie jest niczym nowym. Wszystko to już się wydarzyło i to niejednokrotnie w przeszłości ludzkości, a raczej tego, co można umownie nazwać „współczesną cywilizacją zachodnią”. Cała jej historia to niechlubny zapis krwawych kampanii wojskowych, wojen rabunkowych, którym zawsze towarzyszyła gwałtowna eskalacja tego, co dawniej nazywano propagandą lub „wojną psychologiczną”.

Po raz kolejny podążając za zachodnimi „teoretykami”, nieśmiało zastąpiliśmy te terminy słodko brzmiącymi i zwodniczymi zwrotami „miękka siła” (soft power) i „wojna informacyjna” (information warfare). Zapomnijcie już o „miękkiej sile” – nawet jej twórca, profesor Harvardu Joseph Nye, porzucił ten termin. A lawiny kłamstw i oszczerstw nie można nazwać „informacją”, przekaz mediów zachodnich do „informacji” w ogóle się gatunkowo nie zbliża.

To, co się dziś dzieje, jest w istocie jawną i agresywną wojną propagandową, i to w zachodnim rozumieniu propagandy, której treść najlepiej definiuje Encyclopaedia Britannica: „Propaganda, rozpowszechnianie informacji – faktów, argumentów, pogłosek, półprawd lub kłamstw (podkreślenie dodane) w celu wywarcia wpływu na opinię publiczną”. W obecnej kampanii antyrosyjskiej od dawna nie ma faktów, za to pełno jest plotek, półprawd i kłamstw (Światowid: nazwałbym to fabrykacjami/inscenizacjami – bo od pierwszych dni wojny obserwujemy „widowiskowe” akty destrukcji faktycznie mającej miejsce, tylko nikt nas nie informuje, że stroną tych aktów destrukcji dokonującą są „obrońcy” Ukrainy, mordujący obywateli własnego państwa – jak w Mariupolu, Buczy, Kijowie czy Charkowie – od ostrzałów rakietowych i artyleryjskich po masakry w „Buczańskim” stylu – byle powstał materiał audiowizualny dla mediów).

Wróćmy jednak do historii i spróbujmy przebiec się „galopem przez Europę”.

Podstawy nowoczesnej propagandy stworzyli okrutni władcy starożytnego Rzymu i starożytnej Grecji, do których jednak, dzięki zachowanym mitom, odnosimy się z pewną sympatią. To od nich pochodzi praktyka organizowania prowokacji, potężnego manipulowania opinią publiczną poprzez rozpowszechnianie fałszywych pogłosek, zastraszanie okrucieństwami wroga, wyolbrzymianie własnych osiągnięć militarnych i strat przeciwnika.

Z każdym kolejnym stuleciem praktyka ta stawała się coraz doskonalsza. Okres tak zwanych „wypraw krzyżowych” wyraźnie to pokazał. Te same techniki – obietnice, przyrzeczenia, oszustwa, jawne kłamstwa i zastraszanie – stosowano, aby nakłonić ludzi do wzięcia w nich udziału. W tym okresie rozwinęły się typowe dla współczesnego świata narzędzia propagandowe, a mianowicie rozpowszechnianie pogłosek o „okrucieństwach” wroga – wówczas byli to „Saraceni” – i skłócanie wewnętrzne państw Wschodu.

Nawiasem mówiąc, to właśnie Watykanowi zawdzięczamy pojawienie się terminu „propaganda”, gdyż w 1622 r. dekretem papieża Grzegorza XV utworzono organizację Congregatio de Propaganda Fide (Kongregacja Krzewienia Wiary). Był to w zasadzie pierwszy przypadek stworzenia ośrodka, który prowadziłby systemowo kampanię propagandową na skalę światową.

Wiek XIX wniósł wiele do rozwoju propagandy. Napoleon był być może pierwszym władcą, który uczynił z niej integralną część polityki państwa. Powiedział kiedyś: „Dwie wrogie gazety są groźniejsze niż stutysięczna armia”. (Światowid: i konsekwentnie publikował prawdziwe Münchhausenowskie opowieści o swoich triumfach w darmowych biuletynach przeznaczonych dla armii – pomnażając straty wroga, redukując własne)

A zwycięskiemu marszowi armii rosyjskiej przez Europę po klęsce wojsk napoleońskich towarzyszył skokowy wzrost nasyconej jadem antyrosyjskiej histerii, całkiem podobny do tego, co obserwujemy dziś w europejskich mediach. Rosjanie to barbarzyńcy, którzy przybyli do Europy, aby rabować, gwałcić i mordować ludność cywilną – tak w skrócie wyglądała istota tego „projektu”. Czy nie brzmi to boleśnie znajomo? (Światowid: Brzmi, od pierwszych godzin wojny na Ukrainie media ukraińskie opowiadały brednie o gwałtach i rabunkach dokonywanych jakoby przez żołnierzy rosyjskich, bombardowaniach szkół, przedszkoli i szpitali … te brednie ochoczo powielały wszystkie media „wolnego świata” (czyli społeczeństw niewolników etnicznej oligarchii kapitałowej rządzącej z USA)) )

Co charakterystyczne, po druzgocącej klęsce wojsk napoleońskich i wyzwoleniu Europy przez nasze wojska, wrogowie Rosji rozpoczęli jeszcze szerszą kampanię antyrosyjską. Dokładnie to samo wydarzyło się ponad sto lat później, po zakończeniu II wojny światowej, kiedy to ZSRR odegrał decydującą rolę w zwycięstwie nad nazizmem.

Nie mogę w tym kontekście nie zacytować Fiodora Tiutczewa, którego dobrze znamy jako poetę, ale rzadko pamiętamy, że z zawodu był dyplomatą, ale w duchu pierwszym i bardzo skutecznym rosyjskim propagandystą, który jako jedyny wykonał gigantyczną pracę w obalaniu oszczerstw wobec Rosji. W jednym ze swoich dzieł napisał: „Ta potęga, którą pokolenie 1813 r. witało ze szlachetnym entuzjazmem, przez refren stale powtarzany dzisiejszemu pokoleniu (…) została przekształcona w potwora dla większości ludzi naszych czasów”. W rezultacie, ubolewał, Rosja jest postrzegana jako „jakiś XIX-wieczny ogr”.

Przejdźmy do XX wieku, który jest nam bliższy. Dzięki dzięki I wojnie światowej, możliwe było ostateczne sformułowanie podstawowych zasad propagandy wojennej. Pionierami systematycznego podejścia do propagandy wojskowej byli Brytyjczycy. Mieli dobrą „praktykę” wypracowaną podczas wojny angielsko-burskiej pod koniec XIX wieku, w której sympatie wielu krajów były po stronie Burów – pierwszych europejskich osadników w Afryce. Prasa brytyjska zamieściła setki artykułów o ich okrucieństwach. Sfilmowano nawet „atak” na namioty Czerwonego Krzyża z rannymi. Później okazało się, że został on zainscenizowany, z udziałem aktora Hampsteada Heatha w jednej z ról (Światowid: autor myli się tu, Hampstead Heath to miejsce w Wielkiej Brytani, gdzie miano kręcić filmiki propagandowe o wojnie burskiej (I i II). Zgodnie z moją wiedzą aktor „Hampstead Heath” nigdy nie istniał. Ale faktem jest, że właśnie wtedy zaczęła się na niespotykaną wcześniej skalę produkcja i dystrybucja filmów przedstawiających fikcyjne zdarzenia jako „reportaże” z toczącej się wojny – i że celem produkcji i dystrybucji tych materiałów było kreowanie sentymentów opinii publicznej w Anglii i innych państwach. Faktem jest, że w tych filmach przedstawiano Burów jako krwiożerczą dzicz, której eksterminacja jest obowiązkiem każdego cywilizowanego człowieka. Podobnie stało się przy okazji antykolonialnego powstania Bokserów w Chinach, gdzie walczących o wolność Chinczyków przedstawiono w identyczny sposób w „kronikach filmowych” Imperium Brytyjskiego – zainteresowanych odsyłam do pracy doktorskiej Stephena Bottomore’a Filming, faking and propaganda: The origins of the war film, 1897-1902. Filming, faking and propaganda: The origins of the war film, 1897-1902, 2007 – Doctoral thesis Utrecht University [pdf, EN] ).

To właśnie wtedy narodziło się pojęcie, które później nazwano „propagandą zgrozy” („propagandą horroru”).

Ta „propaganda zgrozy” („propaganda horroru”) osiągnęła niewyobrażalną wcześniej skalę w czasie I wojny światowej. W Wielkiej Brytanii jeden z założycieli prasy brytyjskiej, „szlachetny” lord Northcliffe, był duchowym ojcem tego rodzaju propagandy. Połączył różne organy propagandowe, które do tej pory istniały samodzielnie, i przekształcił je w jedno z najważniejszych narzędzi wojny. Lloyd George napisał do niego po podpisaniu pokoju:

„Mam wiele bezpośrednich dowodów na sukces waszej nieocenionej pracy, która w znacznym stopniu przyczyniła się do pokonania wroga”.

Jedną z najbardziej udanych kampanii brytyjskich propagandystów była tak zwana „Tragedia pod Liege”. „Naoczni świadkowie” opowiadali prasie o okrucieństwach, których rzekomo byli świadkami, jak Niemcy odrąbywali dłonie dzieciom, jak niemieccy oficerowie i żołnierze zgwałcili 20 belgijskich dziewczynek na rynku w Liège, jak niemieccy żołnierze przebili bagnetem dwuletnie dziecko i obcięli piersi chłopskiej dziewczynce w Maine, jak torturowano katolickich księży, wieszając ich na dzwonach, jak szydzono z zakonnic.

Komisja prawników i historyków pod przewodnictwem Lorda Bruce’a, byłego ambasadora Wielkiej Brytanii w Stanach Zjednoczonych, opracowała nawet raport, w którym stwierdzono, że „w wielu częściach Belgii miały miejsca morderstwa, gwałty i grabież na skalę nieporównywalną z żadną inną wojną między cywilizowanymi narodami w ciągu ostatnich trzech stuleci”.

W tym samym czasie do prasy trafiła obrzydliwa informacja o tym, że Niemcy rzekomo przetwarzają zwłoki żołnierzy, krajowych i zagranicznych, na stearynę i paszę dla świń. Dopiero po zakończeniu wojny prawda wyszła na jaw – specjalna komisja nie potwierdziła żadnej ze zbrodni wymienionych w raporcie (Światowid: od tamtego czasu „świat zachodu” ma na swoim koncie „iracką broń masowego rażenia”, irackie mordy na kuwejckich noworodkach, serbskie zbrodnie w Bośni [Srebrenica] i Kosowie [Raczak], zbrodnie Ceaușescu, mordowanie „pokojowych demonstrantów” przez Kaddafiego, ataki chemiczne na własnych obywateli dokonywane przez Assada i masę innych propagandowych bajek, będących jedynie pretekstem do agresywnych wojen USA, NATO – wojen zorientowanych na instalowanie marionetkowych rządów autorytarnych (lub krwawych dyktatur terroryzujących obywateli), prewencyjne niszczenie potencjalnych sojuszników bloku anty-amerykańskiego (lub jedynie państw usiłujących zachować suwerenność …) i grabież surowców naturalnych.).

Również Niemcy nie stronili od tego, co dziś nazywa się „podróbkami”. „Propaganda zgrozy” rosyjskiej inwazji na Prusy Wschodnie w prasie niemieckiej trwała do końca wojny. Tematy były dokładnie takie same – rosyjscy żołnierze gwałcili Niemki, zabijali dzieci, rabowali ludność (Światowid: patrz goebbelsowska „kronika filmowa” z Nemmersdorfu, w którym Armia Czerwona była raptem 4 godziny przy ciągłym zagrożeniu niemieckim kontratakiem i raczej zajęta szukaniem pozycji obronnych niż „gwałceniem, mordami i rabunkiem”).

Opowieści o okrucieństwach pozwalały przedstawić wojnę z takim wrogiem jako sprawiedliwą, jako obronę „wartości cywilizacyjnych” w obliczu barbarzyństwa. Czy nie to właśnie widzimy teraz, czytając zachodnie i ukraińskie media oraz media społecznościowe?

Jednak rozkwit „propagandy grozy” nastąpił wraz z powstaniem narodowosocjalistycznej partii Adolfa Hitlera. W swojej znanej książce Mein Kampf (zakazanej w Federacji Rosyjskiej) Fuhrer mówił wprost: „Propaganda nie musi być obiektywna. Nie powinna ona poszukiwać prawdy, a następnie właściwie i adekwatnie przedstawiać ją masom, jeśli ta prawda służy interesom innych. Zamiast tego musi nieustannie służyć wyłącznie naszym własnym interesom”.

„W rzeczywistości propaganda jest środkiem i dlatego nie może być postrzegana inaczej niż w kategoriach celu” – dodaje. Ta sama słynna zasada – „cel uświęca środki”.

Gdy tylko Hitler doszedł do władzy po zorganizowanej przez siebie prowokacji w Reichstagu z 27 lutego 1933 r., natychmiast utworzył Ministerstwo Propagandy, na którego czele stanął dr Joseph Goebbels. Efektem jego działalności było stworzenie państwowego aparatu propagandowego na niespotykaną dotąd skalę, który obejmował zarówno struktury cywilne, jak i wojskowe.

Jej głównym zadaniem było stworzenie ideologicznej podstawy do eksterminacji Żydów, komunistów i wszystkich innych „ludzi drugiej kategorii” w imię „wielkiego narodu niemieckiego” i przygotowanie w tym celu opinii publicznej – do nieuchronnej wojny. „Rosjanie nie są narodem w konwencjonalnym znaczeniu tego słowa, lecz motłochem, ujawniającym wyraźne cechy zwierzęce” – twierdził na przykład Goebbels.

Hitlerowcy odnieśli wielki sukces w zakresie „nazyfikacji” Niemiec, podobnie jak – trudno nie dostrzec historycznej analogii – udało się to na dzisiejszej Ukrainie.

W celu tworzenia nazistowskiej propagandy wojennej Wehrmacht stworzył nawet wydzielone „kompanie propagandowe”, które w 1943 r. zostały wydzielone jako specjalny rodzaj oddziałów. Ich łączna siła wynosiła wówczas około 15 000 ludzi.

Patrząc wstecz, widzimy, że podobne jednostki istnieją również w armii ukraińskiej. I to właśnie jeden z takich oddziałów, sądząc po informacjach, które pojawiły się w mediach, zorganizował „masakrę” w Buczy.

Kilka lat temu Rosyjskie Państwowe Archiwum Wojskowe (RGVA) odnalazło kopie protokołów z tajnych spotkań Goebbelsa, o których wspominano w czasie procesu norymberskiego, a które uważano za zaginione. To właśnie na tych spotkaniach opracowano strategię wojny propagandowej przeciwko ZSRR i jego sojusznikom. Na jednym z nich, w październiku 1941 r., Goebbels zakazał na przykład nazywania radzieckiego personelu militarnego żołnierzami, aby nikt nie mógł porównywać tych „zwierząt i potworów” z żołnierzami Rzeszy.

Niepowodzenie Blitzkriegu i inwazji na Moskwę, międzynarodowy podziw dla hartu ducha oblężonego Leningradu oraz klęska wojsk nazistowskich pod Stalingradem – to wszystko wydarzenia, które nie mieściły się w „koncepcji przewagi”, a które wywołały w Berlinie znaczny dyskomfort i wymagały dostosowania nazistowskiej machiny propagandowej.

Na jednej z odpraw Goebbels stwierdził: „To, co dziś się nam przeciwstawia w rosyjskiej masowej duszy, to nic innego jak prymitywna, zwierzęca istota słowiańskości. Istnieją żywe istoty, które są aż nazbyt skłonne do oporu, ponieważ stoją o wiele niżej od nas. Kundel uliczny jest również bardziej odporny niż owczarek rasowy. Nie czyni to jednak ulicznego kundla bardziej doskonałym. Szczur jest też bardziej wytrzymały niż zwierzę domowe…”. Wzywał do oddzielenia „męstwa i heroizmu niemieckiego żołnierza od prymitywnej, zwierzęcej wytrzymałości bolszewika”. Taki obrzydliwy, ale szczery cytat.

Im większe Niemcy ponosiły straty na froncie wschodnim, tym bardziej Goebbels starał się stworzyć alternatywny obraz świata dla odbiorców wewnętrznych i zewnętrznych. Czy nie to właśnie robi teraz ukraińska i zachodnia propaganda, opowiadając o „niewiarygodnych sukcesach” AFU w walkach z „rosyjskimi okupantami”?

Przez prawie trzy miesiące klęska armii Paulusa była utrzymywana w tajemnicy przed Niemcami. Dopiero 4 lutego 1942 r. gazety niemieckie opublikowały artykuły redakcyjne, w których starały się przedstawić klęskę jako zwycięstwo. „Führer oddaje cześć bohaterom spod Stalingradu. Paulus został awansowany do stopnia generała feldmarszałka”. I znów mimowolnie nasuwa się skojarzenie z mniejszą skalą niedawnych wydarzeń na Wyspie Węży, której obrońcy poddali się w całości wojskom rosyjskim, a pogrążony w żałobie Kijów „uznał ich za zmarłych” i wyniósł do rangi bohaterów.

W miarę jak Armia Czerwona posuwała się naprzód, nazistowska propaganda zaczęła wmawiać mieszczanom, że jedynym sposobem na powstrzymanie „barbarzyńskich hord rosyjskich komunistów” jest oddanie na front ostatnich sił i środków oraz wstąpienie do milicji Volkssturmu. Prasa była bez końca bombardowana tak zwanymi fałszywkami o okrucieństwach żołnierzy radzieckich, o tym, jak gwałcili wszystko, co się ruszało, plądrowali domy, zabijali kobiety i starców, nie oszczędzali nawet dzieci. Czy to nie ta instrukcja skłoniła Kijów do rozdawania broni wszystkim chętnym i stworzenia tzw. terbatów (Światowid: batalionów obrony terytorialnej)?

O nazistowskiej machinie propagandowej można by mówić bez końca, ale myślę, że jest już jasne, że obecna ukraińska i europejska kampania propagandowa jest produkowana przy użyciu tych samych form i wzorów.

Nie trzeba powtarzać, ile razy techniki nazistowskiej propagandy były wykorzystywane przez Zachód w ostatnich dziesięcioleciach. W przyzwoitym towarzystwie niewygodnie jest nawet wspominać probówkę z białym proszkiem, którą ówczesny sekretarz stanu USA Colin Powell zademonstrował na Radzie Bezpieczeństwa ONZ, aby uzasadnić agresję na Irak, a także niekończące się inscenizacje osławionych „Białych Hełmów” na Bliskim Wschodzie.

Pozwolę sobie jeszcze raz zacytować jednego z niewielu prawdziwych myślicieli w USA, emerytowanego pułkownika armii Douglasa MacGregora: „Widziałem, co się dzieje z Bushem w Iraku w 2002 i 2003 roku. Widziałem to na Bałkanach w związku z wydarzeniami w Bośni, a potem w Kosowie. Gdy w amerykańskich i zachodnich mediach panuje taka jedność i tak doskonałe wyczucie czasu, nadzwyczajna eksplozja nienawiści, krytyka Rosji, która wybucha niemal natychmiast, wszyscy mówią to samo w tym samym czasie – gdy dzieje się coś takiego, jest to bardzo podejrzane”.

Nie powinno dziwić, że Zachód i podległy mu reżim kijowski wykorzystują wzorce i techniki z przeszłości, aby oczernić Rosję i jej specjalną operację wojskową. Nic nowego pod Słońcem, a historia pokazuje, że takie odrażające metody są mocno zakorzenione w genach zachodnioeuropejskich polityków, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że dziadkowie wielu czołowych zachodnioniemieckich polityków zajmowali wysokie stanowiska w Trzeciej Rzeszy.

Historia uczy nas, że zmasowana „czarna propaganda” nie oznacza zwycięstwa w wojnie. Hitler popełnił samobójstwo, a Goebbels otruł sześcioro swoich dzieci 1 maja 1945 r., po czym on i jego żona popełnili samobójstwo, a ich ciała zostały spalone. Procesy norymberskie dotyczące zbrodniarzy wojennych położyły kres temu strasznemu okresowi. Jestem pewien, że taki sam proces nieuchronnie czeka obecnych ukraińskich nazistów, przywódców kijowskiej junty, a także ich zachodnich patronów, całą bandę zbrodniarzy wojennych – bidenów, johnsonów, scholzów i innych makronów. Wasze miejsce, panowie, jest na śmietniku historii.

33 myśli w temacie “Michaił Biegłow: Krwawe łgarstwo – piętno cywilizacji „zachodu”

  1. „Jestem pewien, że taki sam proces nieuchronnie czeka obecnych ukraińskich nazistów, przywódców kijowskiej junty, a także ich zachodnich patronów, całą bandę zbrodniarzy wojennych – bidenów, johnsonów, scholzów i innych makronów.”

    W pierwszym rzędzie na ławie oskarżonych muszą wylądować rzeczywiści władcy zachodu czyli – jak ich nazywa Światowid – „międzynarodowa etniczna oligarchia kapitałowa” z klanami Rothschildów, Rockefellerów, Warburgów, Morganów & Co na czele. Ponadto właściciele łże-mediów i najbardziej aktywne załgane presstytutki medialne – naganiacze do nienawiści, siewcy kłamstw i strachu.

    „Wasze miejsce, panowie, jest na śmietniku historii.”

    Przede wszystkim na ławie oskarżonych i na szafocie.

    Polubione przez 5 ludzi

    1. Pełna zgoda, ale maksimum, co Rosja osiągnie to debanderyzacja całej Ukrainy i … podpalenie Polin, poprzez zalanie jej „AZOW”-skimi „patriotami”, którzy przybędą tu licznie uciekając przed sądem. A ANTYPOLSKIE władze POLINezji przyjmą tą swołocz z otwartymi ramionami – bo oni staną się SZWADRONAMI ŚMIERCI trzymającymi POLINezyjczyków za mordy, dokładnie tak, jak robili to na Ukrainie z rosyjskojęzyczną ludnością na wschodzie i południu. Łatwość, z jaką Żydzi zawierają sojusze z nazistami powala. Z kolei skłonność banderowców do takiego sojuszu jest oczywista – Żydzi dają tym zboczonym mordercom GWARANCJE NIETYKALNOŚCI …

      Polubienie

      1. Światowid,

        naturalnie że maksimum tego, co Rosja na chwilę obecną może osiągnąć, to debanderyzacja Ukrainy – niestety kosztem zalewu Polski banderowszczyzną. Rosja nie mogła jednak zrezygnować z tej operacji ze względu na szkody, jakie poniesie Polska. Ważniejszy był własny interes Rosji – bliższa ciału jest koszula niż sukmana. Inna sprawa – jeśli informacje o broni biologicznej ukierunkowanej na genom słowiański są prawdą – Rosja musiała uderzyć. A owa broń biologiczna mogła być i tak użyta nie tylko przeciwko Rosjanom, ale i Polakom. W takiej sytuacji Rosja i tak uchroniła być może miliony Polaków przed usraelską bronią biologiczną.

        Przeraża mnie totalna inercja ogromnej większości rodaków. Przeciwko zalewowi Ukrów nie widać żadnego zrywu. Opór przeciwko picdemicznemu zniewoleniu także nie był tak masowy jak w Dojczlandii, choć Polacy mają opinię „rewolucjonistów” i „bojowników o wolność”, a Dojcze opinię posłusznego bydła ludzkiego wychowanego w pruskiej dyscyplinie i ordnungu. Polakom od pokoleń rozmiękcza się mózgi i kręgosłupy, najpierw przez wieki krystowierstwem, a od 1989 poprawnością polityczną. Niestety nie pojawił się Polsce nikt na miarę Łukaszenki czy Putina. Mieliśmy za to bolków, stolzmanów, kalksztajnów i dódy obłudy. I słoneczka peru, szydły i moraw-icków.

        Mam nadzieję, że na zachodzie jednak dojdzie do masowych protestów – z przyczyn narastającej biedy, drożyzny, inflacji. Gdy będą puste lodówki, puste baki w autach, puste konta, puste brzuchy i brak światła – wtedy chyba dopiero „ludzie zachodu” wyjdą masowo na ulice. Jeśli tak się stanie, zachodni banksteryzm padnie, rozsypią się też bandyckie NATO i jewrounia. Wtedy wystarczy poprosić Rosję, by debanderyzację pomogła przeprowadzić i w Polsce. Bo czy Polacy własnymi rękami to zrobią – wątpię. Do walki najczęściej pchali nas obcy – samobójcze i arcy-szkodliwe powstania listopadowe czy styczniowe są tego dowodem. I kataklizm powstania warszawskiego też. I solidurność. Jak to się stało, że w roku 1980 bez internetu i komórek w ciągu miesiąca powstała 10-milionowa Solidurność? Kto ją nam zainstalował? A gdy obecnie trzeba naprawdę walczyć o wolność, o przyszłość – na ulicach pustki. A w internecie pyskówki i spory.

        Eh – gdyby to w Polsce pojawił się drugi Łukaszenka czy Putin. A tak jest jak jest – Białoruś i Rosja strzegą swoich interesów. A z Polski zrobiono sługę UPAiny. I wasala Tel Awiwu,  Faszyngtonu i NATO. A z Polaków niewolników „międzynarodowej etnicznej oligarchii kapitałowej”.

        Niekiedy myślę, że wolałbym być Rosjaninem lub Białorusinem. Bo za Polskę, przerobioną na Polin/Judeo-ukro-polonię niestety muszę się często wstydzić. Niemniej nigdy nie ukrywałem tu, w Dojczlandii, gdzie Polska nie cieszą się specjalnie wysokim prestiżem, że jestem Polakiem.

        Polubione przez 1 osoba

        1. Tak, lud POLIN to DEBILE, umysłowi i etyczni degeneraci.

          Mieliśmy 3 potencjalnych przywódców:
          1. Tejkowskiego (gość na miarę Łukaszenki, odstawiony na boczny tor, bo brak pieniędzy i sabotaż z rejestracją list), totalnie zapomniany, zmarginalizowany i finansowy bankrut
          2. Leppera – zniszczony procesami o wyssane z palca afery, standardowo – odrzucaniem list poparcia (co się kończy brakiem listy krajowej i dostępu do TVP1, TVP2 i TVP Info – czyli brakiem rozpoznawalności i klęską – a w efekcie utratą dotacji budżetowej na działalność partii), nie był tego kalibru intelektualnego co Tejkowski, ale startując od ZERA doszedł do tych samych wniosków, został zabity, bo PiS potrzebował do swojego elektoratu dokooptować ludność wsi i małych miasteczek, nie było miejsca dla 3 partii (trzecia to PSL) – tak, oskarżam władze POLINezji o zabójstwo Leppera w imię cementowania PO-PiSowego duopolu.
          3. Mateusz Piskorski i partia Zmiana – co tu dużo mówić – O ile Tejkowski i Lepper zarejestrowali partie, o tyle Piskorskiemu na to nie pozwolono, sąd odrzucił wniosek, odwołanie nic nie dało. Nawet po tym – POLINezyjskie służby specjalne posłały Piskorskiego na 3 lata do aresztu. Tępy lud POLIN nie zareagował. Piskorskiego bronił publiczne – z osób funkcjonujących w POLINezyjskiej polityce – tylko wieczny agent Mikke.

          Co można napisać jako podsumowanie? Tak, ciemny lud POLIN jest skończony na własne życzenie i nic go nie uratuje. Kto młody, chce mieć dzieci – niech wieje na Białoruś. Bo w POLINezji czeka POLINezyjskiego tubylca już tylko los Palestyńczyka w Strefie Gazy albo nawet na Zachodnim Brzegu.

          Polubienie

          1. Co do Andrzeja Leppera i Mateusza Piskorskiego – pełna zgoda.
            Z Lepperem wiązałem duże nadzieje. Zaczął od zera. Szarpany procesami, dyskredytowany i ośmieszany w łże-mediach, mimo wszystko wprowadził do knessejmu 53 ludzi i dwóch do senatu. Przy pomocy sfingowanych afer („gruntowa” i „seksafera”), skompromitowany, wyrzucony z rządu. Gdy zamierzał wrócić do polityki, zamordowany został przez „seryjnego samobójcę”. Nauczony doświadczeniem z Lepperem okupant wobec Piskorskiego nie czekał, aż ten rozwinie skrzydła i uderzył od razu z grubej rury: 3 lata bezprawnego więzienia. Choć przynajmniej go nie zabito, jak Leppera.
            Natomiast co do Tejkowskiego, mam dużo zastrzeżeń. Po pierwsze – wycierał sobie gębę słowiańskością, Słowiańszczyzną, a jednoczenie promował judejskie krystowierstwo. Było to programowe i ideologiczne szalbierstwo – nie można równocześnie epatować słowiańskością i żydogennym krystowierstwem. Gorzej jeszcze, bo znam niechlubny „przerywnik” w jego życiorysie. Myślę, że powinien Pan o tym wiedzieć.
            Pewna Polka (znam imię i nazwisko) z Chicago kilkakrotnie przelewała na konto „bolka 2” po 2-3 tys. dolarów na jego działalność. Pewnego razu omyłkowo przelała na jego konto prawie 50 tys. dolarów. Pieniądze miały być dla jej córki na rozkręcenie prywatnej inicjatywy w Warszawie. Na przelewie było imię i nazwisko córki tej kobiety (widziałem ten przelew), niestety omyłkowo zamiast jej numeru konta, Otylia wpisała konto Tejkowskiego. Po kilku dniach zorientowała się w pomyłce i wielokrotnie prosiła go o zwrot tej sumy. Nawet przez adwokata próbowała odzyskać te pieniądze. I mnie prosiła o pomoc. Miałem wtedy kontakt z Tejkowskim i sam wielokrotnie prosiłem go, by pieniądze kobiecie zwrócił. Pisałem mu, że nie wypada, by człowiek, działacz, szermujący frazeologią słowiańską, piszący o słowiańskości i Słowiańszczyźnie był człowiekiem nieuczciwym, który przywłaszczył sobie omyłkowo przesłane mu pieniądze. Słowianie nigdy nie byli złodziejami i przywłaszczycielami cudzej własności – pisałem mu. Wszystko to było nadaremne. Tejkowski przywłaszczył sobie prawie 50 tys. dolarów – wszystkie oszczędności Polki z Chicago, które chciała wysłać córce. Nigdy ich nie oddał.
            Z takimi jak Tejkowski nigdy nie będzie mi po drodze. Dlatego nazwałem go „bolkiem 2”.

            Polubienie

            1. Pisze Pan głupoty odnośnie Tejkowskiego. Tejkowski jest ateistą, ale szanującym rodzimowierstwo jako tradycję polską i słowiańską. O „krystowierstwie” nigdy niczego pozytywnego od Tejkowskiego nie słyszałem, jak się z nim stykałem ani nie wyczytałem niczego takiego w żadnym z jego tekstów, które czytałem.

              Co do kwestii rzekomych 50 tys. USD – nie wierzę w tą sensację. Ale bardzo przypomina mi krążące po internecie inne opowiastki – jak to Tejkowski rzekomo pożyczał jakieś sumy od Gai Kuroń, po czym jej nie oddał. Podejrzewam, że obie opowieści, tak bliźniaczo podobne – mają tych samych „rodziców”. A Pan był naiwnym frajerem, którego wkręcono w intrygę.

              Polubienie

              1. Gdybym nie był pewien, nie pisałbym tak o Tejkowskim.

                1) W apelu POLSKIEGO KOMITETU SŁOWIAŃSKIEGO z 19 sierpnia 2014 roku napisanym i podpisanym przez Tejkowskiego było takie zdanie:

                „Ta sprzeczna z Prawem Naturalnym destrukcyjna polityka Zachodu niszczy Boży, naturalny porządek Świata, niszczy narodowy, kulturowy, chrześcijański porządek Europy.”

                Czy ateista pisałby o „bożym porządku świata” i ubolewałby nad niszczeniem „chrześcijańskiego porządku Europy”? I czy by nazwał narodowy porządek „chrześcijańskim”, skoro – jak wiemy – krystowierstwo jest antynarodowe, kosmopolityczne. I czy nie wiedział Tejkowski, że krystowierstwo przelało morze krwi w Europie i na całym świecie? Po co więc tej nadjordańskiej zarazy tak bronił?

                2) Co się tyczy owych 50 tys. –  czytałem nawet zobowiązanie Tejkowskiego, że pieniądze przesłane mu omyłkowo zwróci, bo takie zobowiązanie początkowo napisał p. Otylii,  po czym zmienił zdanie i pieniędzy nie zwrócił. Znam nawet nazwisko adwokata z Warszawy, który tą sprawą się zajmował – bezskutecznie. Prokuratura uznała, że skoro na przelewie mimo imienia i nazwiska córki nadawczyni pieniędzy numer konta był Tejkowskiego, pieniędzy nie musi on zwracać.

                Nie zna Pan jednak pokrętność „bolka 2”. Przez co to raczej Pan wypisuje o nim głupoty.

                Polubienie

                1. PS

                  I jeszcze jeden cytat Tejkowskiego z apelu z 2014:

                  „Cieszy nas, że Rosja obroniła się przed płynącą z Zachodu demoralizacją, broni Bożego Prawa Naturalnego, broni wartości narodowych, słowiańskich i chrześcijańskich…”

                  Wartości (…) słowiańskich i chrześcijańskich. Czyżby Tejkowski nie wiedział, że krystowierstwo było katem kultury słowiańskiej i jej totalnym zżydzeniem?

                  Polubienie

                2. Ad. 2. Uwierzę Panu, jak mi Pan pokaże SKAN tego zobowiązania (zrobię nawet ustępstwo – nie musi być poświadczony notarialnie). Bez tego uważam Pana wypowiedzi za niepoparte dowodami koniecznymi wobec ciężaru stawianych zarzutów.

                  Ad. 1,
                  Tejkowski w tej wypowiedzi jedynie wskazał, że polityka Zachodu niszczy wszelkie normy i porządki znane społeczeństwom Europy. Co do tego co pisałby ateista – o „bożym porządku” – proszę nie zapominać, że to co pisze polityk (nawet zmarginalizowany) do publicznego odbiorcy jest dyktowane tym, co ten odbiorca może przyjąć. Ja na tym blogu mogę sobie pozwolić na pisanie bez osłonek i traktowanie ogłupionych żydowskimi mistyfikacjami religijnymi bez nienależnego im szacunku. Tejkowski jako polityk musi ważyć słowa. I tak jest lepszy od ateisty Dmowskiego, który zakończył żywot (polityczny i ziemski) broszurką „Kościół, naród i państwo”, w której całkowicie zniszczył własną doktrynę polityczną (nacjonalizm).

                  O, dobrze że ten wątek (upadku Dmowskiego) się pojawił, będę do tego musiał kiedyś wrócić całym dedykowanym tekstem.

                  Polubienie

                  1. Panie Światowid,

                    Ad 2
                    Tejkowski jako poważny choć marginalizowany polityk, nigdy nie powinien w jednym zdaniu bezpośrednio obok siebie pisać o wartościach słowiańskich i „chrześcijańskich”, gdyż przez to staje się niepoważny. Mógł pisać też o prawie naturalnym, przyrodzonym, ale bez słówka „boży”. Mógł? Mógł. Wtedy byłby poważny. On zaś kokietował Słowiańszczyzną, słowiańskością (użył tych wyrazów kilkanaście razy w rzeczonym apelu) ale kokietował też i krystowierców. No i gloryfikawał i Dmowskiego (w tymże Apelu):

                    „Coraz więcej Polaków popiera takie stanowisko polskiego ruchu słowiańskiego, wyrosłego z doświadczeń polskiego ruchu narodowego, którego najwybitniejszym przywódcą był Roman Dmowski.”

                    Czy i Pan uważa za poważne stwierdzenie, że Dmowski był najwybitniejszym przywódcą polskiego ruchu narodowego? Czemu nie wspomniał Tejkowski choćby o Stachniuku?

                    Ad 1

                    Historia z przywłaszczoną sobie przez Tejkowskiego sumą prawie 50 tys. dolarów ciągnęła się przez kilka lat, ale nigdy nie została upubliczniona. Nie była więc elementem żydowskiej nagonki na niego. Wszystko zakończyło się chyba w 2015 roku. Wyszukiwaniem adwokata p. Otylii w Polsce zajął się ktoś inny, mieszkający w Polsce na stałe (znam imię i nazwisko).
                    Ostatecznie nadawczyni przelewu zaniechała starań o odzyskanie przywłaszczonych przez Tejkowskiego pieniędzy po tym, gdy bank w Chicago, w którym dokonała przelewu, zwrócił jej połowę przelanej sumy, uznając, że bank ponosi współwinę – pracownik dokonujący przelewu musiał zauważyć, że podany numer konta nie zgadza się  z podanym adresatem przelewu.
                    Miałem wgląd w różne dokumenty dotyczące tej sprawy – kopie blankietu przelewu i oświadczenie Tejkowskiego. Niemniej, jako że sprawa jest już od lat przedawniona, pokasowałem już dawno zarówno te kopie, jak i wszystkie e-listy (dziesiątki) dotyczące tej sprawy.

                    Tu jeszcze oświadczam – należę do b. nielicznego grona blogerów – publicystów, którzy sprawdzają podawane informacje. Owszem, i mnie zdarzyło się opublikować np. rzekomy cytat
                    Jacquesa Attali. Ale sprawdziłem tę „informację”, po czym publicznie na blogu przyznałem się do pomyłki i zdemaskowałem ten fejk. Nie jestem plotkarzem, naiwniakiem, frajerem, którego łatwo wpuścić w maliny.

                    Pańskie zarzuty pod moim adresem są po prostu śmieszne i bezpodstawne. A do wiary w to, co o Tejkowskim napisałem, nikogo nie zmuszam. Ale przed dintojrą, gdybym został oskarżony o zniesławienie Tejkowskiego, nie tylko wszystko powtórzę, ale i przedstawię dowody – p. Otylia z Chicago nadal ma te dokumenty.

                    Polubienie

                    1. Ad. 1. Ja nie formułuję pod Pana adresem żadnych zarzutów. Postawił Pan konkretne i grube zarzuty pod adresem Tejkowskiego, jak każdy normalny człowiek odpowiadam: „poproszę o DOWODY”. Jedynym DOSTATECZNYM DOWODEM złej woli Tejkowskiego w tej sprawie będzie oczywiście jego pisemne zobowiązanie się do zwrotu pieniędzy, o którego istnieniu Pan mnie zapewnia. Bez tego nie mogę przyjąć Pana wersji, niezależnie od mojego szacunku i sympatii dla Pana. Zarzuty są zbyt grube, by je przyjąć „na gębę” nawet od Matki Teresy z Kalkuty.
                      Jeśli objawi mi się Chrystus Zmartwychwstały, to zanim uwierzę w zmartwychwstanie ZMIERZĘ głębokość rany w boku, jej kąt i zbadam, czy wygląd rany wskazuje na to, że została zadana ZMARŁEMU.

                      Ad. 2.
                      W kwestii genezy ruchu słowiańskiego Tejkowski pisze brednie. Ruch słowiański dziś jeśli miałby szukać korzeni w ideologiach z czasów II RP, to tylko u Stachniuka. W PRL słowiańskość była wprowadzona jako jakaś metoda uzasadniania sojuszu z ZSRR (dotyczyła głównie środowiska komunistów-moczarowców, w mniejszym stopniu skażonego katodebilizmem „Grunwaldu”).

                      Niemniej – gdybym był politykiem i miał jakoś zwracać się do mas, by je do czegoś przekonywać, biorąc przy tym pod uwagę jak mają nababrane w głowach – WALIŁBYM JE PO TĘPYCH ŁBACH I ZRAŻAŁ DO SIEBIE, zamiast pisać tak, jak Tejkowski. Dlatego na polityka się nie nadaję, bo na pierwszym miejscu stawiam zgodność przekazu z deklarowanymi przez siebie wartościami, a nie jego zasięg czy skuteczność. ALE jestem w stanie ZROZUMIEĆ racjonalne racje stojące za takim a nie innym kształtem tekstu Tejkowskiego. Zresztą – Tejkowski chyba ostatni raz startował ze swoją partią w wyborach z 1997 r. Jeśli miałby odegrać jakąkolwiek rolę – to albo w 1989 albo w 1993. I odegrałby taką, jak Łukaszenka dla Białorusi, niezależnie od tego, co napisał w 2014 r. z kanapy. A rozmowę zaczęliśmy od tego, kto mógł nie dopuscć do zagłady narodu polskiego po 1989 r.

                      I na koniec – na polskiej scenie politycznej nie ma ani jednego ugrupowania, które reprezentowałoby linię polityczną, którą utrzymuje w obiegu (jak by nie był on marginalny) Tejkowski („słowianie” z Niklota są „słowianami” NATOwskimi, podobnie jak „narodowcy” Winnickiego i Bosaka czy multum innych „katonarodowych” kanap). To też jest JAKAŚ zasługa.

                      Polubienie

      2. Pozwolę sobie na offtop skierowany do usera „Opolczyk”. Od dawna czytałem pańskie artykuły, ale od wielu tygodni jest to niemożliwe, bo pojawia się komunikat „This site is private.” Zaprzestał Pan publikacji czy coś innego ?

        Polubienie

      3. Światowid 🙏 dziękuję, jesteś PRAWDĄ, ja to wiem.
        Tak trzymaj, byśmy przetrwali w PRAWDZIE, do momentu zniknięcia z NASZEJ LECHICKIEJ ZIEMI ostatniego parchatego wroga uSSarmy.

        To my JESTEŚMY WYGRANYMI, bo PRAWDA ZAWSZE wyzwala.💏

        Polubienie

        1. Krótko dodam, że mnie też bloga andrzeja brakuje bo jesteśmy przyjaciółmi nawet czasami, aż płaczę z tego powodu. Mojego bloga zniszczył wąż na początku marca dlatego też już nie mam nic a wartość mojego bloga była duża. Zwracam się z apelem, abyście na niego uważali bo ten gnój jest influencerem i może taką kampanię w social media rozwinąć przeciwko naszym patriotycznym blogom, że każdego bloga usunie a mój to klasyczny przykład jak ten gnój potrafi zniszczyć antysyjonistyczne blogi. Nigdy się jednak nie poddam a na dziś moim blogiem, który dodaje mi energii jest blog pana Światowida.
          Sława.
          PS. Bardzo dużo mógł by o wężu pisać opolczyk czy Piotr Bein. Oni znają tego człowieka. Nawet nie wiecie jak on się cieszył gdy WordPress usunął mi bloga. Pisał mi o tym mój przyjaciel Mirek chory niestety na prostatę, ale moja żona Iza dodaje mi sił i jest cudowna.

          Andrzej W.

          Polubienie

          1. Witam.
            Przypadkowo przeczytałem twój wpis andrzeju. Szkoda twojego bloga a co do tego gościa kojarzę go z nicku Piotr. Czytałem kiedyś jego twórczość u pana opolczyka i niestety sam andrzej połknął haczyk jego głupot, gdy koleś sfingował własną śmierć na jego blogu. To nie jest żaden emeryt i nie mieszka tam gdzie podaje. Żarty sobie robi. Prawdopodobnie jakiś przedstawiciel młodzieżówki żydowskiej skierowany do ośmieszania Pogan lub ktoś z młodzieżówki SBU. Oni tutaj na tym odcinku nabierają doświadczenia do dalszej pracy. Traktują to jako taki wstęp narybek.

            Polubione przez 1 osoba

  2. Myślę, że dalsza dyskusja o Tejkowskim mija się z celem. Obiema rękami podpisuję się pod głoszonym przez niego programem sojuszu państw słowiańskich pod przywództwem Rosji. Niemniej te jego wstawki o „boskim prawie naturalnym” i „wartościach chrześcijańskich” całkowicie odrzucam. Piskorski miał pod tym względem dużo więcej rozumu i odwagi – zapytany np. dlaczego nie chciał sojuszu chyba z Ligą Polskich Rodzin rzekł, że za dużo tam kadzidła i zakrystii. Nie próbował kokietować katodebili – jak to robił Tejkowski.
    Gdyby ten ostatni był młodszy o 20-30 lat i nadal byłby aktywny, z powodów które podałem i tak byłby dla mnie odstręczający. Zwłaszcza jako przywłaszczyciel przypadkowo otrzymanych oszczędności Polki z Chicago. Tym bardziej było to odrażające, gdyż wcześniej parokrotnie przesyłała mu po 2- 3 tys. dolców.

    Mojego zdania o nim nie zmienię, niemniej każdy ma prawo myśleć o nim inaczej.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ale ja proszę o DOWÓD w sprawie 50 tys USD … Uwierzę, jak zobaczę, bom nie z tych błogosławionych , co NIE ZOBACZYLI A UWIERZYLI.

      A Piskorski próbował budować partię lewicowo-postPZPRowską, czyli wejść w opuszczony przez LGBTSLD obszar lewicy SPOŁECZNEJ (tak, dokładnie takim projektem była „Zmiana” – reaktywacji struktur SLD, które odwróciły się od tej partii po utracie przez nią socjalistycznego charakteru na rzecz libertyńskiego). Jakoś zupełnie nie obnosił się z retoryką „słowiańską”.

      Polubione przez 1 osoba

    2. Dobry tekst artykułu, ale już te komentarze powodują niesmak, chętnie bym przedłużył ale bez tych ewidentnych bluźnierstw. Jakżesz się Pan uchował z takim zasobem wiedzy, po właściwej stronie barykady, wspaniałym warsztatem słowa pisanego… Jeśli nie Boże Prawo to jakie? jeśli nie wartości chrześcijańskie to jakie? Co jest w nich złego? Sądząc po tym co Pan pisze (a pisze zupełnie słusznie i prawdziwie) nie jest Pan już całkiem młody, tymczasem nadal nie wie po co tu jest? Chyba że prezentuje Pan słuszną niechęć do kościoła katolickiego (na którego czele od 15 stuleci stoi antychryst), który ma na sumieniu bodajże najwięcej ludobójstwa w dziejach, jako biblijna bestia, ale nawet tam wśród wiernych są całkiem wartościowi ludzie. Nie neguję sporu dyskusji o jakiegoś ktosia, choć wzajemne wyprzedzanie się na bezczelności i wyzwiska wydają mi się nie na miejscu, nie na poziomie, ale stanowczo nie zgodzę się na obraźliwe krystowierców.

      Polubienie

      1. Zacznę od Pana ostatnich uwag – nie wiem na jakiej podstawie oskarża mnie Pan o „wzajemne wyprzedzanie się na bezczelności i wyzwiska” z panem Andrzejem (piszącym tu jako „Opolczykpl”). Nic takiego nie ma miejsca – nigdy nie pozwoliłbym sobie na publiczne „bezczelności i wyzwiska” pod adresem kogoś, kogo szanuję jak jego.

        Teraz przejdźmy do kwestii „wartości chrześcijańskich”.

        Judaizm i katolicyzm są zbudowane na kłamstwie. Pierwszym kłamstwem było wymyślenie „JAHWE”, w celu podporządkowania sobie plemienia żydowskiego przez żydowskich szamanów. Potem wykorzystując to kłamstwo żydowscy szamani prowadzili Żydów od zbrodni do zbrodni, od ludobójstwa do ludobójstwa. Mordy nie ograniczały się do plemion „obcych etnicznie”, Żydzi wyżynali się też między sobą w imię JAHWE.
        W tej zdegenerowanej społeczności pojawił się rabin-reformator, który chciał wykorzystać zabobony wyznawane przez Żydów do zaszczepienia im mniej krwiożerczych i szowinistycznych systemów wartości, bazujących na jakichś elementach filozofii greckiej i religii występujących wówczas w Indiach. Aby zwiększyć swoją siłę propagandową zaczął kłamać, że jest Mesjaszem, synem nieistniejącego JAHWE, a nawet – że sam jest bogiem. Dopuścił się kłamstwa w dobrej wierze, chcąc naprawić zdegenerowanych Żydów, niemniej – kłamał. Herod i Kapłani skazali go na śmierć formalnie za bluźnierstwa, faktycznie – za sianie niepokojów społecznych mogących doprowadzić do utraty przez Sanhedryn władzy. Po śmierci Jezusa ktoś zainscenizował jego zmartwychwstanie.

        I na takiej serii kłamstw i mistyfikacji zbudowano „wartości chrześcijańskie”, z fałszywymi obietnicami „życia wiecznego” w nagrodę za ich respektowanie. I na tych kłamstwach powstały instytucje chrześcijańskich kościołów, w których grono oszustów najzwyczajniej w świecie wyłudza od ludzi pieniądze i oszukuje ich, by sprawować nad nimi de facto władzę polityczną. Oczywiście chrześcijaństwo nie jest jedyną religią kłamstwa wyrosłą z judaizmu. Wszystkie religie pochodzące od judaizmu, z nim samym włącznie są po prostu systemami, w których patologiczni oszuści okradają naiwnych i manipulują nimi do osiągania swoich celów ekonomicznych i politycznych.

        Nie mam nic przeciw normom moralnym, ale nie widzę potrzeby mocowania ich na fałszywych historyjkach o „bogach” i zmyślanie, że za moralne postępki będzie jakaś „nagroda” a za niemoralne – „kara”. Jest to o tyle szkodliwe społecznie, że nie daje ludziom świadomym kłamstw żadnego alternatywnego systemu filozoficznego uzasadniającego moralne postępowanie. Prawdopodobnie to jest źródłem obserwowanej przez nas obecnie katastrofy Europy i ogólnie „świata białego człowieka” – powszechna świadomość, że moralność, która miała scalać społeczeństwo bazuje na systemie kłamstw.

        Czy jest alternatywa? Tak. Tą alternatywę wskazał Immanuel Kant w dziele Die Religion innerhalb der Grenzen der bloßen Vernunft (dziwnym trafem w 38-milionowym narodzie polskim nie znalazł się nikt, kto by stworzył polskojęzyczną wersję tego hasła … tu ma Pan po angielsku)

        Polubione przez 1 osoba

        1. Proszę wybaczyć, coś źle poklikałem komentarz dotyczył Pana Opolczyka, który dotknął tych kwestii wrażliwych dla mnie i wielu ludzi starających się szukać prawdy. Jeśli źle zinterpretowałem „bezczelności i wyzwiska” to także przepraszam, może tak macie szorstko…:) Ale skoro już widzę podobny sposób prezentowania przez Pana Światowida światopoglądu dotyczącego spraw fundamentalnych to krótko się odniosę, nie zachęcam do kontynuowania dyskusji, lecz czuję się w obowiązku stanąć w obronie Boga Stwórcy wszystkiego. Z całą pewnością dysponuje Pan szeroką wiedzą i sprawnie posługuje się słowem, wyrażam podziw dla tych kilku zdań powyżej, z niektórymi stawianymi kwestiami nawet się zgadzam, wykazuję także zrozumienie dla takiego rodzaju światopoglądu. Dlatego bo pewne siły pracują od tysiącleci nad zwiedzeniem jak największej ilości ludzi, na najrozmaitsze sposoby, wymyślając naprawdę czasem zawiłe i inteligentne historie i sposoby, pisząc rozmaite opracowania pseudo historyczne… diabeł nie próżnuje. Religie są złe i tu się zgodzę, wymyślone w celach w/w władza pieniądze kontrola, poza tą jedną wiara w Jedynego Boga i Jezusa Chrystusa, która właściwie religią nie jest bo religia to system. Niestety wiele nam Bóg nie zostawił tutaj na tym świecie, jedynie Pismo Święte starego i nowego testamentu, ale to pismo trzeba czytać i studiować z wiarą że to co jest tam napisane jest prawdą. Wiara w jedynego Boga jest także niezbędna aby otrzymać właściwe poznanie i ducha prawdy. Z Pana wypowiedzi wnioskuję że nie wierzy Pan w Boga, w tym momencie mniej ważne jest Jego imię, wierzy Pan w ewolucję i wielki wybuch i że w ten sposób powstały tak niesamowite skomplikowane organizmy ekosystemy… życie. Ja natomiast wierzę w kreacjonizm, że świat powstał 6-7 tys lat temu, wierzę że był potop, i wszystko co jest napisane w Biblii. Proroctwa jakie tam znajdujemy wypełniają się co do joty, a opowiadane historie są pararelne do naszego życia, skąd możemy czerpać wiele nauki. Moja wiara więc polega na wzięciu za pewnik wszystkiego co jest tam napisane, także a może przede wszystkim zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i obietnicy jaka wynika z tej księgi. Nie mierzę się z Panem na oczytanie i wiedzę czy inteligencję, nie mam szans, stwierdzam natomiast że ogromna szkoda że nie jest Pan „wierzącym”, to dopiero podwoiłoby albo potroiłoby Pana poznanie i możliwości. Żyjemy już na końcu czasów i tym razem nie ma już wątpliwości (w oparciu o Biblię), warto na koniec pojednać się ze Stwórcą, bo jeśli ktoś kwestionuje Jego istnienie to tak jakby kwestionował swoje i czy w tym wypadku zasługuje na życie?
          Wyrazy szacunku dla obu Panów:)

          Polubienie

          1. Odpiszę Panu krótko: JAHWE jest bytem wymyślonym przez złych ludzi w złych celach. Te złe cele były realizowane na przestrzeni tysiącleci i są realizowane do dziś. Stary i Nowy Testament to zapis ludzkich fantazji – jednych pisanych w dobrej wierze przez ludzi niesprawnych umysłowo, innych – pisanych w złej wierze przez ludzi świadomie i celowo piszących kłamstwa (do których z biegiem czasu były dopisywane nowe kłamstwa, stosownie do potrzeb kultu i polityki). Wszystkie kulty pochodne względem judaizmu współdzielą z nim jedno kłamstwo zasadnicze – „jedynego boga”. W niektórych wariantach kłamstw „jedyny bóg” stał się jednoosobowym „panteonem” (tak, mowa o chrześcijańskim dogmacie trójcy), w innych zmienił nazwę na Allacha. To nie ma znaczenia. Wszystkie religie są po prostu FANTAZJAMI ludzkich umysłów. Jedne religie są wytworami złych ludzi i służą złym celom (religie abrahamowe i pewnie nie tylko one), inne są tylko naiwnymi i niewinnymi próbami objaśniania świata (tu wpisują się wszystkie religie „astronomiczne”, w tym – politeistyczny system Słowian).

            Zło chrześcijaństwa polega na wskazywaniu FAŁSZYWEJ drogi do bycia dobrym człowiekiem w rozumieniu etyki uniwersalnej Kanta. Fałszywej, czyli wynikającej z nakazów wyprowadzonych z religijnego kłamstwa i zorientowanej na ZMYŚLONE nagrody za etyczne postępki. Religie słowiańskie – i wielu innych grup etnicznych – poszukiwały „dobra” jako harmonii człowieka z przyrodą i innymi ludźmi, nie jako „posłuszeństwa nakazom bożym” czy metody ZARABIANIA NAGRÓD w jakimś zmyślonym innym świecie. Człowiek autentycznie dobry, to człowiek czyniący dobro bez motywowania nakazami, karami i nagrodami. Chrześcijaństwo wychowuje ludzi na ZŁYCH.

            Polubienie

          2. Moją wiarą jest moje SERCE w którym mieszka Duch Źródła WSZECHRZECZY, On jest mną, a ja nim, jesteśmy JEDNO.
            Dlatego czuję się zawsze młodo i zdrowo, jestem szczęśliwa.
            Żyję przede wszystkim w zgodzie z Matką Naturą.
            Większość ludzi dzisiejszego pokroju, nie jest Jednością ze Źródłem, są to STWORY SZATANA czyli Zła, którzy niedługo znikną z tej przepięknej Planety ZIEMI, odesłani zostaną do swojego Stwórcy SZATANA.
            Jesteśmy w okresie Chaosu kończącego czas zła Kali Jugi i nastaje era MIŁOŚCI ŹRÓDŁA WSZECHRZECZY i z tego się cieszę, że dożyłam (72) tych czasów.

            Polubienie

      2. ” jeśli nie wartości chrześcijańskie to jakie? Co jest w nich złego? ” –

        – a jakim innym słowem mogli Żydzi ściągnąć pod swoje skrzydła gojów ? … znajdzie się ktoś kto by nie podpisał się pod chwytającymi za serce ewangelicznymi przekazami ?
        Perfekcyjne wycyzelowany haczyk – goje go złapali.

        Polubienie

        1. To nie „wartości chrześcijańskie” były haczykiem.

          Po kolei:
          1. obietnica NAGRODY za „dobre uczynki” i straszenie KARĄ za „złe uczynki” – ludzie CHCĄ HANDLOWAĆ uczynkami, chcą wierzyć, że za „dobro” coś DOSTANĄ, choćby PO ŚMIERCI (bo nie są takimi debilami, by wierzyć że w tym życiu coś za to dostaną – tysiąclecia praktyki dowiodły, że nie).
          2. NAGRODA za CIERPIENIE. Tyle bezsensownego cierpienia – i miałoby się „zmarnować” – genialny oszust sprytnie pomyślał – i wymyślił, że „bóg ojciec” WYNAGRODZI cierpienia, wmówił, że cierpienia są „WKUPNYM” do „raju”.
          3. Pokora, uległość i bierność – zachowania NAJMNIEJ WYMAGAJĄCE wysiłku i „najłatwiejsze” – są „cnotami” – bądź W TYM ŻYCIU pokornym i wiernym NIEWOLNIKIEM, a znajdzie się dla ciebie miejsce w chrześcijańskim niebie u boku Jahwe. (Jednocześnie judaizm przekonuje Żydów, że oni są panami świata a goje ich NIEWOLNIKAMI – więc chrześcijaństwo pięknie formatuje tu psychicznie GOJA na żydowskiego niewolnika i jeszcze z uległości i służalczości PANOM czyni ZASŁUGĘ – pełna symbioza judaizmu i jego wersji dla gojów – chrześcijaństwa)
          4. Wymyślona później instytucja „odpuszczenia grzechów” (spowiedź, pokuta, odpusty, absolutoria itp.) – dała jahwe-pobożnym złoczyńcom możliwość „taniego” wykpiwania się ze swoich łotrostw i draństw – zamiast pracy nad sobą mają możliwość „wyzerowania” swojego konta za odklepanie paru mantr. A dawniej – np. za datki i zapisy testamentowe na kościół. Ta religia znalazła „ścieżki najmniejszego oporu” (psychologiczne „wytrychy”), po których motłoch CHCE iść w sposób naturalny – i EKSPLOATUJE je. Nie czyniąc ludzi LEPSZYMI – a SPOŁECZEŃSTWO czyniąc GORSZYM – bo zamiast rozwiązywania problemów się je „PUDRUJE”. Gdziekolwiek zawitało chrześcijaństwo – tam kwitnie zło, złodziejstwo, upodlenie mas i nierówność społeczna.

          Chrześcijaństwo jest więc po prostu zestawem SZKODLIWYCH socjoinżynieryjnych / neurolingwistycznych algorytmów do wszczepiania gojom, by robić z nich uległych niewolników Żydów.

          Polubienie

  3. Piotr1Wielki,

    zastanawiałem się, czy odpowiadać na Pański komentarz, gdyż nie mogę wykluczyć, iż jest Pan owym „wężem”, zmieniającym „skórę” (nicki, IP i adresy mailowe) jak wąż i pojawiającym się zawsze tam, gdzie zostawiam komentarz. Ale niech tam…
    „Rozjemcy”  Światowid i  ja nie potrzebujemy. Proszę nie wpychać się w nie swoje sprawy.

    Odnośnie krystowierstwa powiem tyle – jest to najgorsza po judaizmie nadjordańska dżuma duchowa, ogłupiająca i oszukująca miliardy ludzi już od prawie dwóch tysięcy lat.
    Jest prymitywnym behawioryzmem, tresującym (kondycjonującym) ludzi metodą kija i marchewki: kijem jest strach przed „piekłem” i „wiekuistym potępieniem”, marchewką „zbawienie” i „królestwo niebieskie”.
    Krystowierstwo ma kilka „grzechów głównych”
    – Przedstawiane jest jako „prawda objawiona”, przez co uniemożliwia wierzącym szukania prawdy. Przecież oni znają już „prawdę objawioną”.
    – Uczy ślepej wiary w żydowskie wymysły (żydo-biblia) i w żydowskich idoli – zmyślonego Jahwe i wykreowanego przez oszustów na „zbawiciela” i „syna bożego” nieudolnego reformatora judaizmu – Joszue/Jezusa.
    – Nakazuje „nawracać” („nauczać”) niewierzących, co było i jest zasiewem fanatyzmu i skrajnego braku tolerancji.
    – Zżydziło i zażydziło kulturę, mentalność, duchowość a nawet słownictwo niezliczonych ludów i narodów na wszystkich kontynentach.
    Nie znam bardziej hipokrytycznej religii i formacji cywilizacyjnej niż krystowierstwo – głosiło miłość bliźniego, a mordowało pogan, innowierców, „heretyków”, „bezbożników” i „czarownice” milionami, dziesiątkami (jeśli nie setkami) milionów. I przez długie wieki uprawiało terror, tortury, okaleczanie, mordowanie, ucisk feudalny, podboje, niewolnictwo. I wszystko to robiło głosząc miłość bliźniego.

    O wiarygodności „Starego testamentu” dobrze pisze tu:
    http://web.archive.org/web/20100204083313/http://archiwum.polityka.pl/art/nie-ruszajcie-mitu,391933.html

    Przy czym „Nowy” jest tak samo w 99 % wyssany z palca, jak hebrajska Tanach – krystowierczy „Stary testament”.

    Nie zgadzam się ze Światowidem w jednej sprawie – nie znamy absolutnie żadnych „nauk” Joszue. Nie wiemy co głosił, ani co mówił o sobie. Ewangelie napisano kilkadziesiąt lat po jego śmierci z inspiracji faryzeusza Saula (Szawła/Pawła), który udał „nawrócenie”, przystąpił do reformowanej judaistycznej sekty czcicieli „chrysta” i przeforsował przyjmowanie do niej rzymskich nieobrzezanych gojów, bez konieczności poddania się obrzezaniu. To był początek krystowierstwa. No i w pisanych wówczas ewangeliach wykreowano gojom Joszue na idola – „zbawiciela” i „syna bożego” przy pomocy wyssanych z palucha „cudów” i „nauk”. Część z nich była zresztą wstrętna – nakaz wyłupywania sobie oczu i obcinania rąk, nakaz nienawidzenia członków własnej rodziny. No i to wielokrotne straszenie piekłem, „gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
    Taki to był ten „dobry pasterz”…

    Owszem – i krystowiercy mogą być wartościowymi ludźmi. Pod warunkiem, że traktują krystowierstwo wyłącznie jako ich sprawę prywatną i osobistą, nie mieszają krystowierstwa z życiem publicznym, polityką, nie misjonują, nie „nawracają” nikogo, a ponadto zawsze postępują zgodnie z zasadą – nie czyń drugiemu co tobie nie miłe. Tylko – ilu jest takich krystowierców?
    Tu kłania się imperatyw kategoryczny Kanta, o niebo etycznie lepszy niż poniższe „nauki moralne” ewangelicznego Joszue:

    “Nie myślcie, że przybyłem, aby przynieść pokój na ziemi: Nie przynoszę pokoju, ale miecz. Gdyż przybywam, aby poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę ze swą matką oraz synową ze swą teściową i wrogiem człowieka będą ci z jego najbliższego otoczenia.”
    Mt 10, 34-36

    „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem.”
    (Łk 14,26)

    Polubienie

    1. Krystowiercy NIE MOGĄ być wartościowymi ludźmi. Jeśli są – to znaczy, że nie są krystowiercami. Dlaczego?

      Dlatego, że krystowierstwo NIGDY nie jest sprawą prywatną krystowiercy – on ma obowiązek leźć z tym „krystowierstwem” z BUTAMI w życie innych ludzi – „nawracać” ich i ROZLICZAĆ – jak tego nie robi, działa niezgodnie z zaleceniami swojej „świętej” książki.

      Dlatego, że wartościowy człowiek nie wierzy w brednie i nie potrzebuje kar ani nagród by czynić dobro – innym ludziom i całemu światu. Dobro to jest stosunek do całego otoczenia, swoista harmonia ze światem (przeciwieństwo biblijnego „idźcie i czyńcie sobie Ziemię poddaną”). Niekoniecznie z innymi ludźmi, bo dobro nie oznacza milczenia i bierności w obliczu zła i głupoty.

      Polubienie

      1. „Krystowiercy NIE MOGĄ być wartościowymi ludźmi.”

        I dlatego napisałem:

        „Owszem – i krystowiercy mogą być wartościowymi ludźmi. Pod warunkiem, że traktują krystowierstwo wyłącznie jako ich sprawę prywatną i osobistą, nie mieszają krystowierstwa z życiem publicznym, polityką, nie misjonują, nie „nawracają” nikogo, a ponadto zawsze postępują zgodnie z zasadą – nie czyń drugiemu co tobie nie miłe. Tylko – ilu jest takich krystowierców?”

        Polubienie

        1. Nieporozumienie, to był mój 2 komentarz w życiu na wordpres i nie zmieniam nicków ani mailów ani nie łażę za Panem po blogach (chore), czytuję jeszcze u bacy, widuję Pana komentarze i zawsze są dobre trafne i głębokie, co do rozjemcy to nawet przeprosiłem, proszę czytać ze zrozumieniem intencji. Ani myślę ewangelizować, ale proszę nie robić tego samego – ewangelizowania ateizmem wytykając absurdalne tezy lub obrażając ludzi biblijnie wierzących. Sprawa nie jest do wyjaśnienia zwłaszcza z takim nastawieniem. Nie bierzcie się panowie za cytaty czegoś czego kompletnie nie rozumiecie. Wyraziłem szacunek do Waszych poglądów i zrozumienie czy to tak wiele aby zrobić podobnie? Zamiast agresywnych ataków, gadania banialuków że chrześcijanie (wasze krystowiercy) nie mogą być dobrymi ludźmi? Możliwe że żadnego nie znacie. A swoimi wywodami nadal prześcigacie się na bezczelności w tym konkretnym kierunku. To nie jest język porozumienia, miłości czy braterstwa. Proszę usunąć wątek nie zamierzam więcej się tym zajmować, czuję niesmak i rozczarowanie.

          Polubienie

          1. Jaki może być język „porozumienia”, „miłości” i „braterstwa” z ofiarą oszustwa? Ofierze oszustwa można zrobić przysługę, informując ją, że została oszukana. Bycie „dobrym człowiekiem” nie ma nic wspólnego z byciem „chrześcijaninem” czy wyznawcą innej „teorii płaskiej ziemi”. Dobra nie można budować na fałszu, na strachu przed zmyślonymi karami ani na nadziei na nieistniejące nagrody za dobre uczynki. Fałsz trzeba wykorzenić i odważnie stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością – rzeczywistością brutalnego, chaotycznego i pozbawionego metafizyki wszechświata. Dopiero mierząc się z tą smutną prawdą, że jesteśmy małymi zwierzątkami w nieskończonym wszechświecie, gdzie nikt nas – poza podobnymi nam zwierzątkami – nie kocha i nikogo nie obchodzi nasz los – możemy zacząć czynić dobro zamiast robić to, do czego TRESUJE judaizm reformowany – HANDLOWAĆ UCZYNKAMI w zamian za brak kary lub w oczekiwaniu na nagrodę. Zalecam Panu lekturę ww. dzieła Kanta.

            Polubienie

Dodaj komentarz