Libertarianizm: wasze ulice, nasze kamienice

Libertarianizm - powiązania organizacyjno - kapitałowe
Libertarianizm – szkoła demagogii dostarczająca odpowiedzi, jak nauczyć karpie takiej „ekonomii”, by same wpraszały się na wolnorynkowy wigilijny stół w roli potrawy …

[Tekst jakoś nie spodobał się dyżurnemu na neon24, więc pora tą krzywdę wyrównać i go wyeksponować tak, jak na to zasługuje. Przyklejam do odwołania.]

Tekst jest polemiką z tezami osoby przedstawiającej się jako Grzegorz P. Świderski vel GPS, prezentowanymi w tekście „Polacy zostaną wyparci”. Tekst komentowany jest żenującą mieszanką kłamstw i psychomanipulacji, charakterystycznych dla ideologii libertariańskiej i płatnych propagatorów religii „wolnego rynku”. Niniejsza polemika wymaga od czytelnika przebrnięcia przez obszerne fragmenty tekstu komentowanego, niestety bez tego nie da się dobrze zrozumieć, czym tekst pana Świderskiego jest i kto go pisał. A zrozumienie tego może być istotne w sytuacji, gdy jako alternatywa dla zdradzieckiego POPiS-u jest podsuwana „Konfederacja” osób nazywających się narodowcami czy też chrześcijanami (a wyznających religię libertariańską) z oficjalnymi libertarianami z J.K Mikke na czele. Polska tragedia wyborów od lat polega na tym, że możemy przepędzić jednych złodziei, idiotów i zdrajców tylko przy użyciu innych idiotów (przemieszanych co gorsza ze zdrajcami, a może też złodziejami).

Często słyszy się takie opinie: „jeśli damy wolną rękę obcemu kapitałowi to wykupi on Polskę i Polacy zostaną z niczym” „Wprowadzenie kapitalizmu w Polsce spowoduje to, że polski kapitał zostanie wyparty przez kapitał zagraniczny – głównie żydowski i niemiecki”, „Wolność produkcji i handlu w Polsce spowoduje to, że wszystko wykupią obcy i będą Polaków wyzyskiwać”.

Właściciele kapitału nie działają na ślepo, tylko szukają branż, gdzie mogą osiągnąć nadzwyczajne zyski z tworzenia monopoli lub oligopoli (funkcjonujących, dzięki etnicznym powiązaniom jak kartele). Przykładowo dominacja w handlu pozwala dyktować ceny producentom, tak rolnym, jak i przetwórcom. Kontrolując handel można doprowadzić do bankructwa dowolnego producenta lub dowolną branżę produkcji, którą grupa etniczna chce przejąć. Np. utrzymując latami niskie ceny płodów rolnych można prowadzić do masowego bankructwa gospodarstw rolnych, ucieczki ludności wiejskiej do miast, dzięki czemu inna „macka” etnicznej ośmiornicy przejmie tanio ziemię uprawną. Można np. doprowadzić do bankructwa całą branżę cukrowniczą (albo ją zlikwidować, jeszcze na tym zarabiając), po czym, kontrolując podaż – odbić sobie koszty zakupu na tubylcach.

No ale jak to, czyż Polacy nie mogą postawić sobie swoich sklepów i pokonać międzynarodowego kartelu „sieci handlu wielkopowierzchniowego”? W „ojczyźnie” „kapitalizmu”, USA wychowanym na „wolnym rynku” od dziecka „Amerykanom” jakoś w konfrontacji z Walmart-em jedyne co pozostało – to zamykać całe dzielnice handlowe. Oczywiście nowi bezrobotni mogli się potem bić o miejsce pracy na kasie w Walmart-cie. Wkrótce dołączyli do nich drobni wytwórcy, którzy nie mogli niczego sprzedać, bo Walmart zalewał rynek chińskimi towarami, wytwarzanymi przez de facto niewolniczą siłę roboczą.

No, ale „Amerykanie” byli widać nieudolni i nieefektywni, a Polacy są lepsi, bo siłę do walki z Walmart-ami da im najdoskonalsza z doskonałych „cywilizacja łacińska” …

Ogólnie można to zawrzeć w haśle: „wolność gospodarcza, wolny rynek i kapitalizm dla Polaków spowoduje taki efekt, że Polaków wyprą inne narody w produkcji, handlu czy operowaniu kapitałem”.

Dokładnie tak się stanie, bo przed Polakami przydarzało się to na przestrzeni stuleci innym narodom. Etniczne quasi-monopole w obrocie kapitałem (lichwa) i handlu nie są żadną nowością nawet na ziemiach polskich. O tym, że lichwiarze doprowadzili do sytuacji, w której większość majątków ziemskich w II RP była tak zadłużona, że w ciągu kilku-kilkunastu lat doszłoby do ich przejęcia (opinia Krzysztofa Mikołaja Radziwiłła z jego „Pamiętników”) dziś jakoś się nie wspomina. Ani o tym, że strajki chłopskie brały się z kolosalnego wyzysku polskich producentów rolnych przez … etniczną mafię monopolizującą handel i odcinającą polską wieś od dostępu do rynku w polskich miastach. Światli Polacy, jak np. Roman Dmowski, zdawali sobie sprawę, że nie ma mowy o przeciwstawieniu się etnicznemu kartelowi finansowo-handlowemu w inny sposób niż w postaci KOLEKTYWNEJ AKCJI CAŁEGO NARODU POLSKIEGO, stąd np. postulat bojkotu żydowskiego handlu. Oczywiście skoordynowany na poziomie wspólnoty narodowej bojkot ekonomiczny określonej mafii etnicznej nie ma nic wspólnego z „wolnym rynkiem”, jest jego jaskrawym zaprzeczeniem – a jednocześnie – jest jedyną metodą obrony narodu przed pełzającą agresją gospodarczą mafii etnicznej. Dodajmy, że twórcy i sponsorzy oraz główni propagatorzy libertarianizmu i innych odmian religii „wolnorynkowej” są przedstawicielami … mafii etnicznej (ten temat rozwinę przy innej okazji, tymczasem na początek może wystarczy to: Libertarianizm to ruch żydowski). Ideologia „wolnego rynku” ma stworzyć warunki, w których społeczeństwa atakowane przez działającą w sposób zorganizowany, skoordynowany etniczną mafię NIE BRONIĄ SIĘ.

A teraz perełka demagogii, bo oto człowiek działający ewidentnie na szkodę narodu polskiego odwołuje się nie do kolektywnego interesu ekonomicznego narodu polskiego, nie do racjonalizmu, tylko do emocji, dumy:

Te opinie są moim zdaniem wyjątkowo antypolskie i poniżające dla naszego narodu – bo to sugerowanie, że jesteśmy głupsi, mamy jakoby gorszą cywilizację.

To jest chwyt podjudzacza z podstawówki, który popycha kolegę do bójki z osiłkiem słowami – „no co ty, jemu nie dasz rady, tchórzysz?”. Czy Polacy są naprawdę tak głupi, że można ich tak prymitywną retoryką rozgrywać przeciw ich interesom?

Lepiej uważać na takich, którzy w ten sposób nas obrażają – tacy ludzie w istocie służą obcemu kapitałowi, który panoszy się u nas dzięki korupcji, potędze urzędników i państwu, które wolny rynek ogranicza.

Zadziwiające, że ten kapitał, gdziekolwiek pójdzie, domaga się prywatyzacji, deregulacji i likwidacji instytucji nadzorujących oraz wycofania państwa z gospodarki. W USA większość krachów finansowych to efekt niedostatecznej regulacji lub deregulacji wymuszonej przez kapitał … W PRL jakoś obcy kapitał nie panoszył się …

Te opinie zakładają, że konkurencja rynkowa to coś w rodzaju zawodów sportowych, w których jeden wygrywa, a drugi przegrywa, jeden drugiego wypiera, czy pokonuje – jeden coś traci, a drugi zyskuje. To jest oczywiście błędna i głupia opinia. W istocie na rynku prawie każdy wygrywa, bo handel przynosi najczęściej zysk obu stronom transakcji.

Proszę to wytłumaczyć amerykańskim detalistom i drobnym wytwórcom, puszczonym z torbami przez Walmart. Albo polskim rolnikom, których niszczy quasi-monopson stworzony dzięki kartelowej zmowie sieci sklepów wielkopowierzchniowych. Albo producentom owoców nie nadających się do przechowania, którym skupy mogą dyktować (i od lat dyktują) dowolne ceny.

Więc jeśli widać, że ktoś został wyparty w jakiejś dziedzinie na rynku, to niekoniecznie znaczy, że jest poszkodowany, albo stratny.

Jeśli ktoś jest zmuszony do opuszczenia określonego działu produkcji / usług / przetwórstwa, to stoi wobec konieczności sprzedaży majątku produkcyjnego, zwykle po to, by uzyskać środki na spłatę wierzycieli. Ktokolwiek kiedyś miał do czynienia z egzekucją komorniczą lub zbyciem specjalistycznego wyposażenia zakładu produkcyjnego lub usługowego, wie, że cenę dyktuje nabywca – i jest to cena dużo niższa od realnej wartości zbywanego majątku (cena nabycia pomniejszona o amortyzację). Tak działa rynek nabywcy.

Jeśli ma kapitał i zamiast go pożyczyć kupi fabrykę obuwia, to oczywiście został wyparty z rynku kapitałowego, ale wszedł na rynek obuwniczy.

Jak ktoś został skądś wyparty, to zwykle jest bankrutem (patrz wyparci przez Walmart) albo dysponuje ułamkiem majątku, którym dysponował i najczęściej wchodzi na rynek taniej siły roboczej.

Kupując coś od kogoś wcale go nie pozbawiamy czegoś, ale się wymieniamy. Nie jest tak, że jak wszystko sprzedam, to nic nie będę miał.

Warunki tej wymiany mogą być takie, jak w powiedzeniu o stryjku, siekierce i kijku … I w sytuacji „wypierania” takie właśnie , bo nie po to się „wypiera”, żeby być dla kogoś dobrym wujkiem przejmując majątek, który ta osoba jest zmuszona zbyć.

(…) Więc nie można kogoś wykupić pozostawiając z niczym. Można wykupić towar czy usługi, albo kogoś okraść czy oszukać. Nie można Polaków wykupić. Nie można wyprzeć poprzez handel. Wolność sprzedawania nie może kogoś wszystkiego pozbawić.

Walmart i drobny handel i drobna wytwórczość w USA … Wolność sprzedawania jednych jest ruiną innych.

Pozbawić kogoś można tylko okradając go lub oszukując. Do okradania i oszukiwania służy państwo.

Forsująca „wolny rynek” (religię libertariańską / „austriacką szkołę ekonomiczną”) mafia etniczna doszła do perfekcji w tworzeniu sytuacji, w których po prostu wymusza zbywanie dóbr lub nabywanie usług i zaciąganie kredytów po dyktowanych przez siebie cenach. Wszystko w obrębie „prawa” i libertariańskiej „swobody zawierania umów” … A jak nie chcesz pan kupić/sprzedać u tego mafioza, to za ścianą albo naprzeciwko masz drugiego, który da takie same „wolnorynkowe” warunki, bo oni pana sprawę już przedyskutowali … No to pójdziesz pan do kogoś nie od nich? Nie ma, zbankrutował parędziesiąt lat temu i od tego czasu nikt nie od nich już się nie odważył wejść w branżę … Państwo nie kontrolowane przez mafię jest wrogiem mafii, bo może wymusić na zatomizowanym społeczeństwie kolektywne działania wymierzone w interesy mafii etnicznej. Dlatego mafia jest wroga państwu i dąży do maksymalnego ograniczenia jego kompetencji – i maksymalnego oślepienia go na kwestie etniczne. W czyim interesie pisze więc do nas pan Grzegorz P. Świderski (GPS), czciciel „cywilizacji łacińskiej”?

Ograniczanie nam wolnego rynku wcale nas przed grabieżą i manipulacją nie ustrzeże. A wręcz odwrotnie: przysłuża się temu – bo im więcej urzędników i funkcjonariuszy państwa, którzy wtryniają się nam w najdrobniejsze aspekty naszego życia, tym więcej manipulacji, kombinacji, korupcji i podatków.

Czy ustawowy zakaz lichwy nikogo przed lichwą nie ustrzeże? Czy urzędowe kontrole jakości i składu żywności nikogo nie ustrzegą przed zatruciem pokarmowym w lokalach gastronomicznych albo wskutek nabycia produktu w sklepie? Czy każdego stać na analizę laboratoryjną każdego produktu, który kupuje, żeby zidentyfikować, czym go otruto? Czy raczej powinny się tym zajmować instytucje publiczne za pieniądze podatnika – bo zrobią to efektywniej i na poziomie całej gospodarki narodowej, chroniąc cały naród przed efektami „wolnego rynku” (czyli systemowym oszczędzaniem na jakości kosztem konsumenta …)?

Łatwiej się nie dać oszukać mając większą swobodę, niż będąc ograniczonym gąszczem państwowych przepisów.

Kiedy nie ma norm prawnych, poszkodowany nie ma na co powołać się w sądzie …

Wolnego rynku powinno być maksymalnie dużo. Naród, szczególnie polski, musi być wolny, bo to nasza tradycja – a każde duże, centralne państwo będzie nam tę wolność tylko tłamsić. Polska powinna być jak dawna Rzeczpospolita: władza centralna króla powinna służyć tylko do celów prowadzenia polityki zagranicznej i ochrony swobód obywateli – cała reszta powinna być prywatna.

Tak, naród polski najpiękniej zakwitnie, kiedy w nierównej walce z globalnym kapitałem zostanie porzucony (zdradzony) przez swoje państwo. Wtedy takie państwo nie będzie już narodowi polskiemu, kompletnie zatomizowanemu i niezdolnemu, z braku instytucji do żadnej kolektywnej reakcji obronnej, do niczego potrzebne. Będzie wyłącznie rabującym naród wrogiem i plantacyjnym poganiaczem niewolników globalnego kapitału.

Ten, kto uważa, że własność Polaka należy ograniczyć, że nasze swobody gospodarcze nas niszczą, że nie powinno się nam pozwolić sprzedawać lasów, ziemi czy domów, ten kto chce ograniczać nam zakres potencjalnych kupców, którym coś moglibyśmy zaoferować, ten w istocie jest przeciwny Polsce i Polakom i ma nas za głupków, którzy mogą żyć tylko w niewoli.

Czyli wedle pana Grzegorza P. Świderskiego (i podobnych mu płatnych propagandystów religii libertariańskiej) Polak będzie dopiero wtedy „wolny”, kiedy będzie mógł wyprzedawać ziemię i domy polskie w ręce obcych. Czegoś takiego nie mógłby napisać Polak. To mógł napisać ktoś, kto w polskiej wspólnocie narodowej nigdy nie był i jest jej wrogiem. Albo ktoś, kto w niej był, ale ją opuścił i zwrócił się przeciw niej. Takie osoby nazywa się mianem renegatów albo zdrajców. Na końcu tego procesu mamy oczywiście „wasze ulice, nasze kamienice”, bo mocodawcy pana Świderskiego wiedzą, że Ślimak z „Placówki” B. Prusa to wyjątek na skalę narodu, a pazernych i krótkowzrocznych głupców w Polsce (tak, jak w innych państwach) są miliony … Żaden z tych głupców oczywiście nigdy nikomu na brak rozumu nie uskarżał się – i nigdy tego nie zrobi, chyba, że po fakcie, kiedy już będzie za późno, by cokolwiek naprawić. Obok ewidentnych kłamstw, stosuje pan Grzegorz P. Świderski vel GPS, typowe dla libertariańskich płatnych wyrobników propagandy, chwyty: „rząd nie chcąc wypuścić lwa z klatki ‚nas poniża i traktuje jak parobków i głupków'”, „nie chcemy wypuścić lwa z klatki, bo ‚sami sobą pogardzamy i mamy się za niezaradnych i niezdolnych do samodzielnego życia (z lwem) na wolności'”:

No bo albo się nas zniewoli i zabroni dysponować własnością, albo się da nam swobodę, a wtedy popadniemy w niewolę. Nie ma jakoby innego wyjścia.Trochę w tym racji jest. Nie w tym, że nie potrafimy dobrze gospodarować, ale w tym, że nie wierzymy, że to potrafimy i jednak ulegamy propagandzie, która nas poniża i traktuje jak parobków i głupków. Powszechne poparcie dla partii socjaldemokratycznych w Polsce, takich jak PiS, PO, SLD, PSL, Nowoczesna, Wiosna czy Razem, świadczy o tym, że większość głosujących Polaków ma siebie samych za bydło hodowlane, które potrzebuje dobrego pana do zaopiekowania się nim. Sami sobą pogardzamy i mamy się za niezaradnych i niezdolnych do samodzielnego życia na wolności.

Wszystkie działania władz III RP po 1989 r. zmierzały do tego, by właśnie pozostawić Polaków sam na sam z „lwem” wypuszczonym z klatki. Jednocześnie władze prą do tego, by wciąż pozostające w kompetencji państwa działy zostały sprywatyzowane na żądanie ludności – jak np. szkolnictwo i służba zdrowia. Ludzie są zmęczeni nędzną jakością świadczonych usług edukacyjnych i zdrowotnych w sposób całkowicie zaplanowany – branże te są cały czas programowo niedofinansowane. Rządzące III RP elity etniczne nie korzystają z publicznej służby zdrowia, a dzieci posyłają do szkół niepublicznych w III RP lub w innych państwach, nie mają więc żadnego interesu by cokolwiek naprawiać. Są jednocześnie świadome, że destrukcji (prywatyzacji) nie da się jeszcze przeprowadzić bez masowych protestów … Oni czekają, aż zmęczeni ludzie, dezorientowani przez płatnych propagandystów libertarianizmu i innych odmian ideologii „wolnego rynku”, sami zaczną prosić o prywatyzację. A efekty tej prywatyzacji widać w USA jak na dłoni – znaczna część społeczeństwa jest nieubezpieczona, ewentualne wypadki (ucięta dłoń, noga) to rodzinne tragedie i tarapaty finansowe (a w Europie – osoby te byłyby leczone na koszt państwa i w dużej części przypadków wróciłyby do normalnego życia). Amerykańskie masowe szkolnictwo wyższe stoi na nędznym poziomie (takim, jak polskie uczelnie prywatne), ale ma tą kolosalną zaletę, że zadłuża studentów na resztę życia

Chcemy opieki kogoś mądrzejszego i lepszego. Ulegamy pseudonarodowcom, którzy twierdzą, że bez pomocy dobrego pana, który nas zniewoli i ograniczy, sobie nie poradzimy, sprzedamy się i damy wykupić obcym. Więc ktoś musi nami rządzić i naszą własnością władać. Tak uważa większość głosujących Polaków.

Państwo narodowe istnieje po to, by bronić długofalowych interesów ekonomicznych i politycznych narodu. Jest z założenia narzędziem obrony kolektywnych interesów narodu, nawet wtedy, gdy przy tym mają ucierpieć interesy jednostek lub podzbiorów wspólnoty narodowej. Także w sytuacji, gdy te jednostki lub podgrupy przedkładają swoje interesy ponad kolektywny interes narodowy – w takich sytuacjach, gdy zawiedzie persfazja, opór tych grup i jednostek powinien być łamany dla dobra wspólnego. Aby rządzić państwem dla narodu polskiego potrzebni są ludzie lepsi i mądrzejsi od przeciętnych, autentycznie zaangażowani w działanie na rzecz narodu, nawet kosztem własnych interesów i interesów różnych grup, których są członkami (w tym grup wyznaniowych!). Intuicje Polaków opisanych przez pana Grzegorza P. Świderskiego są absolutnie poprawne (gdybyż Polacy faktycznie tacy byli …). No, ale gdyby Polacy faktycznie wybierali tych „lepszych i mądrzejszych”, to libertariańska propaganda ma dla nich złą wiadomość, bo wedle niej … już od 1989 wybieramy sobie tych „lepszych i mądrzejszych” i … oddajmy głos panu Grzegorzowi P. Świderskiemu:

No i dlatego mamy takie syfiaste państwo, które nas zniewala.

To kończy omówienie tragikomicznego tekstu propagandy libertariańskiej dla polskich podludzi czytających neon24. Komiczna jest cała jego warstwa „merytoryczna” i retoryczna. Tragiczne jest to, że takich „pisarzy”, płatnych i zwykłych „pożytecznych idiotów” działających w interesie globalnej kliki serwującej wszystkim narodom „wolny rynek i demokrację” są w Polsce tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy. Ludzi zdolnych do przejrzenia tej prymitywnej demagogii i napiętnowania jej jest relatywnie (do liczby płatnych propagandystów na usługach nacji Rockefellerów) niewielu. Jeśli nie zaczniemy (my, Polacy) działać w jakiś zorganizowany sposób, by przeciwstawiać się tym łotrom i ich bezczelnym łgarstwom, uczynią oni z naszych, oszukanych i ogłupionych rodaków głupców, domagających się przyspieszenia likwidacji resztek tego, co w państwie nazywanym III RP jeszcze służy narodowi polskiemu.

Źródło ilustracji otwierającej tekst: http://realcurrencies.files.wordpress.com/2012/03/libertarianism_connections_new.jpg

15 myśli w temacie “Libertarianizm: wasze ulice, nasze kamienice

  1. pazernych i krótkowzrocznych głupców w Polsce (tak, jak w innych państwach) są miliony – ale to nie jest wina Grzegorza p. Świderskiego – tu pan bredzisz niestety

    ____________

    Trzeba czytać ze zrozumieniem, by nie bredzić w komentarzach. Nikt Świderskiemu nie robi zarzutów o to, że głupcy istnieją, tylko o to że zabiega o tworzenie sytuacji, w której ta ich głupota zaszkodzi całemu narodowi polskiemu. Szanowny Pan musi się podciągnąć w czytaniu ze zrozumieniem …

    Światowid

    Polubienie

  2. „Właściciele kapitału nie działają na ślepo, tylko szukają branż, gdzie mogą osiągnąć nadzwyczajne zyski z tworzenia monopoli lub oligopoli” – monopole to domena państw socjalistycznych – do dzisiaj na przemysł alkoholowy mówimy „monopolowy”, prawda?

    Światowid:
    Monopol to stan, do którego „wolny rynek” naturalnie zbiega w określonych branżach z powodu występowania korzyści skali i efektów sieciowych. Więc nie, nieprawda, drogi komentatorze, monopol to nie „domena państw socjalistycznych”. Żeby cokolwiek wiedzieć i wypowiadać się, trzeba mieć wiedzę nie pochodzącą z felietonów i filmików Mikkego, Michalkiewicza czy Brauna, i innych płatnych [z USA] apostołów libertarianizmu.

    co do oligopoli, to sprawa jest również banalna – ci mityczni właściciele kapitału idą do urzedników a ci „wyłączają” dla nich (poprzez koncesje i inne utrudnienia) wolny rynek w danym zakresie, gdzie chcą kręcić lody – jest to jasne jak słońce, więc nie za bardzo wiadomo o czym Autor twierdzi i na jakich przesłankach…..
    Światowid:
    Autor zna historię gospodarczą, której komentator nie zna. Dlatego autor informuje, że monopolom i ologopolistycznym kartelom w USA przeciwdziałało prawodawstwo, które powstało właśnie po to, by ukrócić patologię, pojawiającą się naturalnie w gospodarce „wolnorynkowej”. To, że istnieją różne patologie korupcyjne w takich bantustanach jak Polska nie zmienia cech „wbudowanych” w „wolny rynek”. Na kontynuowanie bicia piany przez szanownego komentatora zareaguję pacyfikacją.

    Polubienie

    1. No ale Drogi Autorze albo potrafisz coś zdiagnzować, albo opowiadasz bajki o „naturalnym zbieganiu”? co to za fraza? co to oznaczać ma? jaki stan rzeczywistości opisywać? gdzie występuje owo „naturalne zbieganie” czegokolwiek – nie mówię nawet o wolnym rynku, bo to już jest jakaś magia nominalistyczna, albo zwyczajny liryzm… proszę używać języka naukowego.
      ________________
      Światowid:
      Powtórzę tylko, co napisałem: we wszystkich branżach, gdzie występują korzyści skali i efekty sieciowe „mechanizm rynkowy” prowadzi do formowania się monopolu (tzw. naturalnego). Zbieganie systemu dynamicznego do określonego punktu równowagi (tzw. „atraktora”) to termin stricte naukowy. Tylko by to wiedzieć, trzeba mieć jakiekolwiek podstawy – wykraczające poza objawienia libertariańskich „guru” – w tym ich „proroków” typu Rothbad, Hayek czy von Mises.

      Ponieważ drogi Komentatorze wykazujesz brak elementarnego warsztatu, nasza rozmowa nie ma sensu.

      Polubienie

    2. Co do oligopolu – no nie i jeszcze raz nie! Oligopol powstaje wówczas, gdy cwaniura przychodzi do urzędnika i nastepuje dzięki tym spotkaniom 3 stopnia ograniczenie wolnego rynku dla innych podmiotów, chyba, że…. wejdą do patologii (oczywiście tylko wybrani doświadczają tej promocji) – potem ów zdeprawowany urzędnik będzie opowiadał, że… trzeba wprowadzić nowe przepisy – antymonopolowe i antyoligopolowe! A Autor łyka wtedy takie dictum jak młody pelikan…..
      ________________
      Światowid:
      Oligopol jest stanem równowagi niestabilnej na rynku, na którym procesy koncentracji produkcji nie zostały zakończone osiągnięciem stadium pełnego monopolu i żaden z pozostałych działających w branży podmiotów nie jest w stanie przejąć lub doprowadzić do bankructwa żadnego z pozostałych producentów (póki nie pojawi się na rynku jakiś szok). Może to wynikać z charakterystyki branży, otoczenia prawnego lub „innych czynników”.
      Podsumowując – dalsza rozmowa na oferowanym przez Pana poziomie jest stratą czasu – mojego (i Czytelników).

      I proszę sobie oszczędzić prób pisania tu pod innymi pseudonimami, szkoda czasu. I żeby było jasne – gdyby było z kim i o czym tu rozmawiać, może bym rozmawiał. Rozmowa z kimś, kto pozuje że coś wie nie ma sensu – a niestety z Rothbada, Misesa i Hayeka niczego się o ekonomii nie nauczycie. Polecam na początek Varian-a (Intermediate Microeconomics).

      Polubienie

  3. Dodaję tutaj moje przemyślenia z blogu Maruchy,

    marucha.wordpress.com/2022/07/23/logika-liberalna/#comment-1019496

    , bo mi się przypomniał ten tekst po dyskusji na tamtym blogu.

    Nie chce mi się kopiować kilku komentarzy, więc wszystkie myśli w jednym ciągu, z zaznaczonymi komentarzami od innych ludzi.

    —-
    Ekonomia nie jest nauką. Tak jak prawo nie jest nauką. Mogą posługiwać się aparatem naukowym, jak inżynieria budowlana. Ale to co się wybuduje zgodnie z projektem jakiegoś architekta nie musi wynikać z aparatu naukowego. Tylko z tego, co się chce postawić i dla kogo.
    A potem łapie się ludzików udających za pieniądze naukowców. I oni opowiadają ciemnym ludom, że to co elity zamówiły u architektów i chcą postawić to jedyne rozwiązanie. Wynikające z nauki.
    Libertarianie musieli zanegować aparat naukowy, bo ich bajki są z nim niezgodne.

    Inaczej. Do każdej pożądanej przez elity sytuacji można dorobić jakąś pseudo-logikę, jak to od lat robi Mikke i jemu podobni. Ale nie do każdej da się sfałszować obliczenia.

    Inaczej. Stawiamy most. Most się wali. Patrzymy na dokumentację projektu, szukamy błędu w obliczeniach wytrzymałości, przenoszeniu obciążeń itp. Jak znajdziemy, to wiemy bez dyskusji co się stało. Jak nie, analizujemy czy materiały użyte odpowiadały dokumentacji.Libertarianie chcą sprawę katastrofy budowlanej mostu badać poszukując takiej pseudo-logiki, która wykaże, że most się musiał zawalić. Ale negują możliwość prowadzenia obliczeń, sprawdzania ich poprawności i analizy materiałów.

    Marucha na to:
    Odważne stwierdzenie – „Ekonomia nie jest nauką”…
    Nie jest nauką tak ścisłą, jak matematyka – ale odkryła sporo praw rządzących podażą, popytem, pieniądzem itp.

    odpowiadam:

    Czy architektura jest nauką czy sztuką? Ekonomia jest dokładnie tym samym. Poza oczywiście propagandowymi kłamstwami. Coś co może korzystać z aparatu naukowego ale nie musi nauką nie jest i nie będzie. Anglosasi rozróżniają w szkolnictwie wyższym arts” i sciences. Ekonomia należy do arts, czyli sztuk. Tak jak architektura. A inżynieria budowlana do sciences, jako że jest niemal fizyką. I tyle.

    Marucha na to:
    Panie mrufka, niezależnie od Pańskich dziwnych poglądów (zrównywanie ekonomii i architektury), ekonomia jest nauką i taką pozostanie. Klasyfikacja anglosasów mnie nie interesuje.


    Boydar wtrącił:
    Czy ekonomia zwana nauką mogła by istnieć bez człowieka ?
    Czy ekonomię „jaka jest” można z takim samym skutkiem stosować u różnych mentalnie społeczeństw ?
    Czy zatem nie jest ekonomia sztuką, w odróżnieniu od cienkich sztuczek różnych drobnych kuglarzy i prestidigitatorów ?

    Marucha na to:
    Żadna nauka nie może istnieć bez człowieka.
    Ekonomia – jeśli już wziąć się za porównania – przypomina medycynę. Wiele w niej rzeczy ścisłych, i wiele sztuki.

    Odpowiadam:
    Odpowiedź do komentarza Maruchy w wypowiedzi 21. Boydar
    „Ekonomia – jeśli już wziąć się za porównania – przypomina medycynę. Wiele w niej rzeczy ścisłych, i wiele sztuki.”

    Nie przypomina. Ekonomia jest czymś w rodzaju socjologii politycznej. Albo propagandy. Socjoinżynierii. Służy do tłumaczenia społeczeństwom, dlaczego ma być tak, jak chcą elity. Jak elity sobie wymyślą coś w ich interesie, zamawiają szkołę ekonomii. I pojawia się konetaryzm, reganomika, taczeryzm. Wszystko firmowane przez ludzi z tytułami procesorów dyrektorów rehabilitowanych Harwardu Oxfordu i wyższej szkoły smażenia na grillu w Princeton. Pokazują bardzo skomplikowane równania różniczkowe, hesjany, jakobiany, cuda i wiany. I nagle okazuje się, że konieczna jest deregulacja, liberalizacja, prywatyzacja, flexicurity i inne shit-y. Czasem nawet procesor dyrektor rehabilitowany ze zgrozą stwierdza, że politycy niczego nie zrozumieli z jego hesjanów, jahobianów i midi-chlorianów. Że od początku chodziło tylko o formalną podkładkę do polityki.
    Przykład – Keynes i Roosevelt. Keynesizm był potrzebny jako propagandowa alternatywa dla komunizmu, bo elity USA nie chciały rewolucji komunistycznej. A na nią się w USA zanosiło. Tyle, że jak Roosevelt zaczął politykę New Dealu, Keynes łapał się za głowę i mówił, że prezydent w ogóle go nie rozumie.

    Organizmowi nie da się wytłumaczyć, że można jeść pragębą, a wydalać ustami. Społeczeństwo da się urobić propagandą do takich rzeczy.

    To jak działa gospodarka to efekt tego, w jakiej otoczce prawnej, etycznej i obyczajowej społeczeństwa działa. Pan Boydar ma tu moim zdaniem rację.

    Inaczej. Jak powiesimy człowieka za nogi. I badamy jego fizjologię w tej pozycji ignorując, że w ogóle człowiek może też stać na nogach. Tak dostaniemy dokładnie to, czym jest tak zwana „pozytywna” „nauka” ekonomii. Jest jeszcze ekonomia normatywna, zajmująca się formułowaniem postulatów „jak ma być”. Nie jest lubiana i w zasadzie dawno umarła, bo od takich rozważań są gabinety Rotszyldów.

    Nie ma co padać na twarz przed majestatem „nauki ekonomii”. Król jest nagi i zawsze taki był.

    Odpowiada mi na to Krzysztof M:
    Drogi panie… Jeżeli naukę ekonomii zaczyna się od teorii „wolnego rynku”, to jak ma potem być dobrze? 🙂 Jeżeli ekonomiści amerykańscy nie mają oporów przed zaliczaniem usług do tej samej kategorii, co produkcja, to jak ma potem być dobrze? 🙂

    Ekonomia współczesna jest przeżarta doktrynerstwem. I kto wie, jak by wyglądała, gdyby ją z tego szlamu wypłukać?

    I ja kończę taką uwagą:
    Widzę, że wyczuwa Pan o co chodzi. Oprócz „wolnego rynku” ma Pan jeszcze „wartość pieniądza w czasie”, bardzo specjalnego „racjonalnego człowieka”, „pełną informację” i od groma innych ruchomych piasków, na których zbudowano domek z kart „nauki” ekonomii.

    A można było iść od innej strony. Co, jako zbiorowość chcemy zapewnić każdemu członkowi swojej zbiorowości i jak to robić najefektywniej jako zbiorowość. Są różne pomysły, jak zrobić, żeby to działało. Kooperatywy, spółdzielnie, zadruga, czy nawet, aj waj, socjalizm narodowy albo komunizm. Wadą tych systemów jest zastąpienie władzy pieniądza, kredytu i sitwy finansowej, rzecz jasna narodu weneckiego władzą administracji, samorządu czy innego ciała wyłanianego przez jakąś zbiorowość.Albo nie wybieranego. Z wybieraniem jest kłopot, bo ludzie często nie wiedzą kto się na jaką pozycję najlepiej nada. Dlatego sejm i senat składają się z tego, z czego się składają. Dlatego to wszystko jest tak obrzydzane ludziom.
    Słowianie kiedyś zbierali się na wiec, żeby ustalić co robić, ale jest nas teraz ciut za dużo. Jedno jest pewne, istnieje ostry konflikt między władzą pieniądza a władzą społeczeństwa nad jego losem. Kompletnie przegrany przez społeczeństwo.I cała ekonomia jako „nauka” służy obecnie do tego, by nic się nie zmieniło.

    Polubienie

    1. Proszę takich rzeczy nie robić, jak ma Pan(i) do przekazania jakieś myśli to proszę to zbierać w jakąś wypowiedź, a nie wklejać dialogi z innych miejsc. No i wolałbym, żeby ten komentarz bezpośrednio odnosił się do tego co napisałem.

      Wypowiedzi Pana/Pani są rozumne i taki poziom jest u mnie bardzo mile widziany. Dlatego proszę się nie zniechęcać moim marudzeniem. Na blogu Maruchy kariery Panu/Pani nie wróżę, polecam wiernipolsce1.wordpress.com.

      Polubienie

  4. 1. GPS Świderski

    GPS Świderski oczywiście należy do tej samej nacji co JKM czy Michalkiewicz. Oni nie są „pożytecznymi idiotami”, z całą pewnością oni doskonale wiedzą co robią. Rozpowszechniają szkodliwe dla narodu-żywiciela ideologie, które mają doprowadzić do wzmocnienia ich supremacji.

    Emerytowany profesor MGIMO Walentin Katasonow komentując obecną działalność swojej uczelni w zakresie edukacji ekonomicznej powiedział że we współczesnych podręcznikach ekonomiki około 90% treści to ideologia. Kiedyś była ekonomia polityczna socjalizmu i ekonomia polityczna kapitalizmu, obydwie oparte na odrębnych dogmatach. Teraz jest ekonomia polityczna „wolnego rynku”, a masy są tak zindoktrynowane że nie dostrzegają ukrytych dogmatów i chciwie spijają pseudowiedzę z zachłannością młodych pelikanów.

    2. „Wolny rynek”

    Ten „wolny rynek” to eufemistyczna nazwa zwyczajnego kapitalizmu. Kapitalizm jest ustrojem żydowskim, doprowadzonym do perfekcji już w Mezopotamii, teraz żyjemy w jego kolejnej odsłonie.
    Kapitalizm to system żydowski, pisał o tym żydowski ekonomista Werner Sombart: https://rcin.org.pl/Content/27423/WA248_43579_F-22-788_sombart-zydzi_o.pdf

    Fundamentem kapitalizmu jest oczywiście zdolność tworzenia uniwersalnego środka wymiany – pieniądza. Pieniądz na planecie Ziemia kreuje jedno plemię. Dzieje się tak aby wypełniły się słowa Pisma (Pwt 15, https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=225):

    6 Bo Pan, Bóg twój, pobłogosławił ci tak, jak ci to powiedział. Będziesz pożyczał wielu narodom, a sam od nikogo nie będziesz pożyczał; będziesz panował nad wielu narodami, a one nad tobą nie zapanują.

    W tym zdaniu napisane jest że pieniądz ma być tworzony jako dług, ma być obciążony lichwą (bo jest obciążony długiem) i jest środkiem do zdobycia władzy nad światem.

    Mało kto rozumie mechanizm procentu składanego.
    Gdyby Święta Rodzina uchodząca z Palestyny przed prześladowaniami Heroda Wielkiego (mitycznymi, o czym pisze m.in. Heinrich Graetz w „Historii Żydów”) złożyła depozyt kilograma złota czy srebra na 3% rocznie, to po 1930 latach depozyt ten urósłby do masy całej Ziemi: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2018/02/pieniadz-narzedziem-koncentracji-wlasnosci-wywlaszczenia-i-zniewolenia-ludzkosci-jako-kryminalny-kosmiczny-geszeft-wszechczasow/
    Tak imponujący wzrost osiągnięty został przy stopie lichwy jedynie 3% rocznie.

    „Niewidzialna ręka wolnego rynku” działa zawsze z zadziwiającą precyzją dlatego, że wszyscy decydenci w kapitalizmie posługują się jedną ideologią której fundamenty są opisane w Piśmie Świętym i świętym Talmudzie.

    Polubienie

  5. 3. „Mafia etniczna”

    Oddajmy głos prezydentowi Stanów Zjednoczonych (https://www.jfklibrary.org/archives/other-resources/john-f-kennedy-speeches/american-newspaper-publishers-association-19610427, „monolithic and ruthless conspiracy”):

    „(…) przeciwstawia się nam na całym świecie monolityczny i bezwzględny spisek, który opiera się głównie na tajnych środkach poszerzania swojej sfery wpływów – na infiltracji zamiast inwazji, na działalności wywrotowej zamiast na wyborach, na zastraszaniu zamiast na wolnym wyborze, na wysyłaniu partyzantów nocą zamiast armii za dnia. Jest to system, który wciągnął ogromne zasoby ludzkie i materialne do budowy ściśle powiązanej, wysoce wydajnej maszyny, która łączy operacje wojskowe, dyplomatyczne, wywiadowcze, gospodarcze, naukowe i polityczne.

    Jego przygotowania są ukryte, a nie publikowane. Jego błędy są pogrzebane, a nie drukowane na nagłówkach. Jego dysydenci są uciszani, a nie chwaleni. Nie kwestionuje się wydatków, nie drukuje się plotek, nie ujawnia się tajemnicy. Krótko mówiąc [spisek] prowadzi zimną wojnę z wojenną dyscypliną, której żadna demokracja nigdy nie miałaby nadziei ani chęci dorównania.”

    GPS Świderski doskonale wie co robi. JKM doskonale wie co robi. Ono to robią w porozumieniu i koordynują swoje działania. Nawet nie muszą koordynować, znajomość doktryny judaizmu pozwala im się orientować w sytuacji.

    Polubienie

  6. Napisałem na https://wiernipolsce1.wordpress.com/2022/09/08/8-09-2022-wazne-info-z-zydo-mediow/comment-page-1/#comment-220507
    Całość tego komentarza wklejam poniżej:
    ——————————————–
    Komentowałem trochę na stronce Wiechowskiego podającego się tam za „Maruchę”.

    Wiechowski wkleił tekst Michalkiewicza marucha.wordpress.com/2022/09/09/tresura-2/ , w którym stary cwaniak Michalkiewicz nagania ludek POLIN do oświaty prywatnej. Czyli libertarianizm Mikkego.

    Tekst skomentowałem tak (i zobaczcie sobie dopisek Maruchy)
    ***
    Karkołomny przeskok Mistrza. Oto zawadiacka krytyka religii tolerancji homosiów. Prawidłowo zdiagnozowanej jako religia przymusowej afirmacji homosiów. Zgadzamy się, zgadzamy! Ach, Mistrz! Ach, Wieszcz!

    Potem hop – oto bara bara po podpisaniu papierka. Dla mnie – byłoby to niegłupie rozwiązanie. Jeśli ktoś nie chce być po 15 latach oskarżony o gwałt, który nie był gwałtem. Tylko że w sądzie sędzina uzna, że w umowie nie było czynności które rzekomo podsądny popełnił. Bo tak zeznała po 15 latach pokrzywdzona. I jesteśmy w punkcie wyjścia. Assange o co dokładnie jest oskarżany? O gwałt, bo rzekomo „umowa nie obejmowała stosunku bez prezerwatywy”.

    Ale trzeci przeskok Mistrza jest najlepszy. Od homotolerancji, przez seks za obustronnym oświadczeniem stron do prywatyzacji edukacji!
    Brawo Mistrz. Libertariański postulat do łykania przez pelikany.
    Co to jest prywatyzacja edukacji? To jest ucieczka elit od odpowiedzialności za jakość edukacji mas. Oni sobie, swoim dzieciom, kupią. Masy dostaną za bony edukacyjne totalne guano. Jak dostają w USA pseudooświatę dla plebsu. I realne szkoły dla żydowskich elit. A w ramach reszty prywatnej edukacji? Długi na resztę życia i marne szanse na pracę w zawodzie.

    Edukacja narodu będzie zawsze tylko na tyle dobra, na ile elity nie będą mogły kształcić dzieci poza narodowym systemem oświaty. Publicznym, powszechnym i darmowym. Wszystko inne skończy się zawsze luksusowymi szalupami ratunkowymi elit. I masami za burtą.

    KIM jest dla narodu polskiego Michalkiewicz rając nam takie pomysły? Nie podlegającym krytyce osobistym znajomym wiecie kogo.

    ————
    Mrufka, wypierdalaj psychopato.
    Admin
    —-
    To powyżej dopisał własnoręcznie Marucha.

    marucha.wordpress.com/2022/09/09/tresura-2/#comment-1026389
    ***

    potem Marucha komentuje tak:
    ***
    Re 10:
    „Mrufffka zatem może mieć swoje racje w przedostatnim akapicie.”.

    Może i ma. Ale ja go i tak nie trawię. Wygląda na
    psychopatę.

    marucha.wordpress.com/2022/09/09/tresura-2/#comment-1026445
    ***

    I na koniec odpowiadam Wiechowskiemu:
    ***
    Odpowiedź do 12. Marucha

    Bardzo mnie bawi Pańska furia wywołana paroma słowami prawdy. W stanie pobudzenia emocjonalnego spadają z Pana maski, siada Panu samokontrola. Wychodzą niedostatki. Człowieczeństwa, racjonalności, etyki.

    Odpowiedź do dopisku pod moim komentarzem nr 1: jak wyżej. Jedyne, co Pan ma skonfrontowany z rzeczywistością to rynsztokowy język i pomówienia. A mówili w jakiejś ważnej książce: „drzazgę widzisz w oku bliźniego, a belki ew własnym nie chcesz zobaczyć”.

    Robię zrzut ekranu i gdzieś to wkleję „potomności ku nauce”.

    ***

    Czy ktoś tu potrafi odpowiedzieć, CO w moim komentarzu wpędziło biednego pana Wiechowskiego w napad szału czy tam amok? Bo próbuję i jakoś nie mogę znaleźć. Gdzie napisałem coś, co nie jest prawdą, albo coś, co świadczy o mojej psychopatii? Czy może ten cały Wiechowski-Marucha zawsze nazywa ludzi, których argumentów nie potrafi obalić „psychopatami” i każe im „sp***”?

    Ten komentarz wkleję jeszcze w innych miejscach, bo zachowanie Wiechowskiego-Maruchy to jakiś obłęd, takie zachowania trzeba publicznie piętnować.

    Człowiek (Marucha) mieszka gdzieś w Szwecji i wygląda tak:

    Widzę, że Żydzi rozpracowali nawet to, gdzie ten Wiechowski mieszka: https://www.salon24.pl/u/mariuszcysewski/644908,v-kolumna-rosji-koniec-anonimowosci-gajowego-maruchy
    **********************
    https://wiernipolsce1.wordpress.com/2022/09/08/8-09-2022-wazne-info-z-zydo-mediow/#comment-220508

    Nie sądzę, aby człowiek o takich brakach samokontroli i kultury osobistej mógł być jakimś „ruskim agentem”. Z tego co widzę to typowy fanatyczny wyznawca Putina jako ostatniej nadziei białych czy tam innego rycerza na białym koniu. Wbrew kłującym w oczy faktom. Myślę, że putinizm i kult Michalkiewicza mają u tego człowieka to same podłoże psychologiczne co jego fanatyzm religijny. Typ umysłu dogmatycznego i poszukującego deifikowanych autorytetów.

    Polubienie

    1. Sprawy tego jak Pana traktują na innych blogach nie należą do tematu libertarianizmu podobnie jak „dochodzenie”” w sprawie personaliów każdego jegomościa, który źle się z Panem obszedł. Proszę tego nie robić u mnie pod tekstami o innych sprawach.

      Co do Michalkiewicza – trafne spostrzeżenia w zakresie metod. Tak. Powiedz najpierw o czymś, z czym wszyscy się zgodzą, potem jeszcze o czymś i przeskocz to właściwego „towaru”, który chcesz „Sprzedać”. Akurat tu – libertariańską prywatyzację systemu edukacyjnego. Czytelnicy Michalkiewicza to głównie ludzie mało inteligentni, więc złapią się na te chwyty, na przykład by obronić „chrześcijańskie” czy tam „konserwatywne wartości”, które zdaniem Michalkiewicza tylko tak da się obronić. Najłatwiej skłonić ludzi do niszczenia podstaw własnego bytu wmawiając im, że w ten sposób wojują o „dobro”, znamy to od czasów „Solidarności” i „planu Balcerowicza”.

      Sprawa systemu edukacyjnego to zagadnienie na większy tekst, który może napiszę. Zgadzam się, że powszechna publiczna edukacja będzie tylko tak długo dobra, jak długo za pieniądze nie będzie można kupić swojemu dziecku edukacji lepszej – wtedy osoby wpływowe będą zabiegać o poprawę jakości kształcenia dla wszystkich, choć będą to robić wyłącznie motywowane egoizmem – korzyścią własnych dzieci. Ale to tylko ziarenko piasku w olbrzymiej wydmie problemów. Spróbuję coś na ten temat napisać.

      Polubienie

Dodaj komentarz