Wymiana populacji Polski trwa: wizy PiS, imigracja zarobkowa, „Zielona Granica” Agnieszki Holland [tekst uzupełniony]

Wizy PiS i Zielona Granica Agnieszki Holland
Motto: GRANICY BRONIĄ LUDZIE STOJĄCY NA NIEJ Z BRONIĄ, a nie „zapory techniczne”. Nikogo nie ocalą mury, na których nie ma komu stać.


Ten wpis (dopisek 2023.09.23) przestał być lakoniczny, rozbudowałem go do „zwykłych” rozmiarów. Chciałbym jednak przed lekturą uczulić czytelnika na to, że sprawy imigracyjne to sprawy RASOWE i ETNICZNE. Religia i kultura, czy tam „cywilizacja” są tu jedynie ZASŁONĄ DYMNĄ, odwracaniem uwagi frajerów od istoty problemu. Nie ma znaczenia, czy NASZE ZIEMIE kolonizuje horda muzułmanów, buddystów czy szintoistów. Nie ma znaczenia, czy wyrośli oni w „cywilizacji” turańskiej czy bizantyjskiej. Rozstrzygające jest to, że niosą oni na nasze ziemie obcą krew, obce geny, które na zawsze będą ich odróżniały od tubylców – i na zawsze będą z nich czyniły siłę opozycyjną wobec tubylców. Nawet, gdy tubylcy staną się mniejszością na ziemiach własnych przodków, najeźdźcy pozostaną odrębną grupą o odrębnej zbiorowej tożsamości, wypisanej kolorem skóry. Tak jest wszędzie, gdzie różne rasy są zmuszane do życia w jednym organizmie państwowym. Przy czym w „wolnym świecie” made in USA, w którym mamy nieszczęście żyć, solidaryzm rasowy tubylców jest brutalnie tłumiony przy użyciu mediów, systemu edukacyjnego i systemu prawnego. Skutki – widzimy gołym okiem w całej „strefie wpływów” USA. No i obecny okupant ziem narodu polskiego – choć ma białą skórę, jest nam, Polakom, równie obcy rasowo jak reszta ludów semickich. Tego, że my, jako goje, jesteśmy okupantowi obcy rasowo i zoologicznie dodawać chyba nie muszę.


Spis treści

  1. Warstwy zasłon dymnych
  2. Naród, państwo, granica
  3.     Naród i państwo
  4.     Granica państwowa
  5. Wracamy do „afery” „Zielonej granicy” Holland
  6. Polityka migracyjna etnicznych elit III RP
  7. Teksty powiązane

Warstwy zasłon dymnych

Przez media POLINezji przetacza się fala histerii wokół filmu A. Holland „Zielona Granica”. Jeśli ktoś jest debilem, uzna to przedstawienie i święte oburzenie PiSowskich mediów oraz rządowe jasełka wokół Straży Granicznej za wydarzenie „bez drugiego dna”. Jeśli ktoś debilem nie jest, zrozumie, że ta histeria to zasłona dymna innego zdarzenia, przy tym dobrze wiemy jakiego. Chodzi oczywiście o odpłatne hurtowe wydawanie polskich wiz przez PiSowską mafię dyplomatyczną, która zrobiła sobie z ambasad i konsulatów prywatny biznes wizowy.
Zgodnie z orędziem T. Grodzkiego („Angora” nr 39 z 24.09.2023, str. 15) sprytni PiS-patrioci w ciągu ostatnich 30 miesięcy „ubogacili” naród polski 250 tysiącami „pracowników” z państw afrykańskich i azjatyckich, w tym muzułmańskich (a swoje prywatne konta bankowe – łapówkami za wystawienie wiz).

No dobrze – pomyślą w tym miejscu różni „mądrale” – czyli mamy już pełną wiedzę o sytuacji, oto z koszernej „pedagogiki wstydu” pani Holland „patriotyczna” partia władzy robi parawan dla swojej afery – czyli odpłatnego zaludnienia POLINezji dodatkowymi 250 tys. kolorowych „pracowników”.

Otóż, drodzy debile, nie macie żadnej wiedzy o tym, co się tak naprawdę dzieje w niegdyś polskim państwie, dziś zwanym już oficjalnie przez PiSowskiego (p)rezydenta A. Dudę mianem POLIN (co demonstracyjnie symbolizuje utratę jego polskiego, narodowego charakteru, a także wskazuje, której nacji język jest w tym państwie językiem dominującym w polityce). Co więc tak naprawdę ma właśnie miejsce?

Naród, państwo, granica

Czym jest film A. Holland – nie tak prosto wyjaśnić. Trzeba najpierw zrozumieć fundamentalne kwestie narodowe i państwowe, w które ten film celowo i z premedytacją uderza. Odróbmy więc tą „pracę domową” zanim porozmawiamy o filmie „Zielona Granica”.

Naród i państwo

Naród polski, jak większość narodów Europy, posiada swoje etniczne (nie mylić z historycznym) terytorium, na którym jest gospodarzem w sensie biologicznym. Polskie granice politycznie po 1945r. pokryły się z polskim „piastowskim” terytorium historycznym, a dzięki II Wojnie Światowej doszło do oczyszczenia terytorium państwa polskiego z „gatunków inwazyjnych”, z którymi Polakom żyło się – powiedzmy – nielekko. A to z racji agresji ekonomicznej, kulturowej, politycznej i demograficznej tychże „gatunków inwazyjnych” – naród polski był przez nie wypierany i trzebiony z różnych „nisz ekonomicznych” i terytoriów, podlegał wypieraniu poprzez kolonizację bądź eksterminacji przez asymilację (Kulturkampf, Hakata, Komisja Kolonizacyjna) – tak jak obecnie w Europie norka europejska jest eksterminowana przez norkę amerykańską na własnej ziemi. Do „pełni szczęścia” po II Wojnie Światowej zabrakło chyba jedynie repatriacji Polaków z Kazachstanu oraz pełnej wymiany ludności z Litwą, Białorusią i Ukrainą.

Taki kształt etniczny i terytorialny państwa polskiego był realizacją marzeń pokoleń polskich nacjonalistów. Przez cały okres PRL żyliśmy w tym etnicznie polskim państwie (niezależnie od struktury etnicznej administracji. która z przyczyn ustrojowych musiała pracować na naród polski, a nie różne inne narody). Po 1989 r. państwo przestało być polskie w sensie linii politycznej (zmiana ustroju wyrugowała u polskojęzycznej administracji uwierający ją od dawna przymus kierowania się polskim interesem narodowym), ale jego struktura demograficzna nie uległa zmianie. Niemniej różne struktury „międzynarodowe” (https://youtu.be/8ERmOpZrKtw , dłuższy fragment: https://youtu.be/G45WthPTo24) uznały monoetniczne państwa Europy za bluźnierstwo i postanowiły przerobić je w etniczne tygle wzorowane na USA, gdzie nikt (poza ostatnimi Indianami) nie jest u siebie, więc nie może nazywać określonych grup etnicznych obcymi / intruzami / najeźdźcami. To oczywiście bardzo urządzało i polskojęzyczną administrację III RP.

W różnych krajach program „wielorasizacji” i „wieloetnicyzacji” prowadzono pod różnymi przykrywkami. W RFN zastosowano szantaż ekonomiczny – jeśli, drodzy Niemcy, chcecie podtrzymać swój „cud gospodarczy” (któż by nie chciał?!?), to musicie dostarczyć przemysłowi brakujące miliony rąk do pracy – zaakceptujcie zalew państwa masami Turków. A potem – w ramach ocalania „uchodźców” – przyjmowano hurtowo murzyńskich i arabskich „lekarzy i inżynierów” – co trwa do dziś. W Szwecji zastosowano szantaż moralny – każdy z tamtejszych kretynów – lewaków chciał czuć się bardziej „ludzki”, bardziej „humanitarny”, więc milionami ratowano od głodu i chłodu lub jedynie życiowych niewygód różnych Murzynów, Arabów itd. W rezultacie zarówno żądni dobrobytu Niemcy jak i żądni miana najhumanitarniejszych Szwedzi stali się mniejszościami we własnych państwach.

Jeśli ktoś jeszcze nie pojął – narodom Europy są wciskani obcy etnicznie i rasowo NAJEŹDŹCY pod jednym z dwóch pretekstów. Albo jako „konieczna dla przemysłu siła robocza” – bo jak nie wpuścimy, to wiadomo – koniec cudu gospodarczego i do tego kryzys (tymi hasłami będą Polakom sprzedawać imigrację „patrioci” z PiS i neoliberalni „prawicowcy” z „Konfederacji”). Albo jako obowiązkowa dla każdego „cywilizowanego człowieka” „humanitarna miłość obcego” (pod tymi hasłami „zamurzynią” i „zaarabią” polskie ziemie rozmaici „lewacy” i wszelkiego rodzaju sterowani emocjami debile – opis mechanizmu szantażu na „wrażliwość i tolerancję” tu).

Granica państwowa

Forsowane w „międzynarodowych” mediach „międzynarodowego” kapitału nurty liberalny (libertyński, sprzedawany jako „lewicowy”, mimo, że ekonomicznie lewicowy nie jest) a także neoliberalny i neokonserwatywny (sprzedawane jako „prawicowe”), z racji swoich korzeni etnicznych, są wymierzone przeciw etnicznej koncepcji narodu (ją zastępuje wielorasowe i wieloetniczne społeczeństwo „obywateli” rzekomo tworzących jakiś „wieloetniczny naród”) i koncepcji narodowego państwa monoetnicznego.
Ujmując to prościej, nurty te podmieniają pojęcia rodziny i domu rodzinnego farsową „społecznością” przybłędów i farsą domu, w którym otwarte drzwi wejściowe przybito do ściany, by nie dało się ich zamknąć, a każdy przybłęda z ulicy ma więcej praw niż domownik.

Pod wpływem etnicznej propagandy w świadomości współczesnych obywateli państw „zachodu”, w tym świadomości świeżo przecywilizowanych na zachodnią modłę mieszkańców państw byłego „bloku socjalistycznego” zanika zrozumienie pojęcia granica państwowa. Media zarządzane przez kapitał międzynarodowy robią co mogą, by sama myśl, że państwo może mieć jakąś granicę, jak np. USA z Meksykiem, której nieprzekraczanie jest egzekwowane, była ludowi tubylczemu wstrętną. Tak, jak zniszczono państwo narodowe jako instytucję służebną narodowi (zastępując je służebną wobec globalnej etnicznej oligarchii kapitałowej administracją kompradorską), tak i samo pojęcie granicy państwowej jest zamieniane w farsę. Teraz mamy się wstydzić, że nasze granice państwowe stoją jakimś ludziom na ich drodze ku lepszemu życiu (na nasz koszt).

Oczywiście te same media międzynarodowego kapitału robią wszystko, by osoby nielegalnie przekraczające granicę państwa nie były narażone na jakiekolwiek konsekwencje swoich czynów, poza ewentualnie luksusowym życiem na koszt podatników kraju, którego granicę przekroczyły lub darmowym biletem do domu. W efekcie tego zmasowanego mącenia w głowach przeciętnym ludziom pewne sprawy „postawiono na głowie” (a film pani Holland wpisuje się właśnie w nurt stawiania spraw na głowie). Postawmy więc co trzeba spowrotem „na nogi”.

Przede wszystkim granica państwa służy do odseparowania własnych obywateli od obywateli innych państw, tak jak drzwi domu służą do fizycznego oddzielenia domowników od osób obcych. W obu przypadkach chcemy, by osoby nieproszone nie zakłócały nam spokoju, niezależnie od tego, czy akurat kwestują na rzecz chorej dziewczynki, chcą nam sprzedać maść na porost włosów, czy też zamieszkać w naszym domu na nasz koszt. Jak widać granica państwowa, rozumiana jako ograniczenie swobody przemieszczania się do wewnątrz naszego państwa najzwyczajniej ma chronić nas przed rozmaitymi natrętami i dzikimi lokatorami.

Sądzę, że nikt nie chciałby, by do jego domu wprowadzał się każdy kto chce tam pomieszkać. I całkiem naturalne jest, że w przypadku próby wtargnięcia właściciel lokalu ma prawo do obrony, łącznie z uśmierceniem nieproszonego gościa, jeśli ten ignoruje żądania opuszczenia posesji. Dla znacznego odsetka mieszkańców USA jest to oczywiste (choć wynika nie z rozumienia interesu narodowego, a z obłędu na punkcie własności prywatnej), dla Europejczyków tresowanych w negowaniu wszystkich aspektów przynależności narodowej (w tym określonej roli państwa w obronie interesów narodu), niestety już nie. Europejczyk ma głowę napchaną sloganami o prawach człowieka, jest tresowany w empatii wobec wszystkich grup etnicznych – tylko nie własnej, bo to ohydny rasizm. W każdym normalnym państwie patrol graniczny powinien mieć prawo wyłapać przekraczających granicę i zamknąć ich w ośrodku depotracyjnym (skąd bezwzględnie odesłanoby ich skąd przybyli), zaś stawiających opór lub uciekających – zastrzelić na miejscu. Cywilizowany (przez media międzynarodowego kapitału) od kołyski po grób Europejczyk nie może tego zaakceptować. On postępujących tak żołnierzy, broniących granic jego państwa każe wydalić ze służby i zamknąć w więzieniu. On chce (pod wpływem tresury mediów międzynarodowego kapitału), by dla każdego przybłędy na świecie było jasne, że drzwi wejściowe do jego (Europejczyka) domu to tylko kpina i pozór, farsa, za ich wyłamanie i osiedlenie się spotka się ów intruz z pełnym zrozumieniem i współczuciem, a także darmowymi świadczeniami na koszt wszystkich Europejczyków.

Oczywiście takie pojmowanie koncepcji granicy i roli wojsk ochrony pogranicza przez Europejczyków to droga do ich zbiorowego samobójstwa demograficznego i politycznego. Jednocześnie ci postępowi Europejczycy, ukształtowani przez etniczne media „międzynarodowego” kapitału, usiłują agresywnie narzucać własne szaleństwo narodom, które zachowały resztki trzeźwego myślenia. Jeśli Polacy nie zdołają się przeciwstawić Europejczykom, usiłującym prawem kaduka narzucać nam ich (tzn. wszczepione im przez etniczne media „międzynarodowego” kapitału) moralne standardy, podzielą los Szwedów, Francuzów i Niemców, czyli staną się białą mniejszością we własnym (niegdyś) państwie.

Wracamy do „afery” „Zielonej granicy” Holland

Jak więc widzimy film pani Holland należy do nurtów „lewackiego” i LIBERALNEGO, a jego istotą jest DYSKREDYTACJA POSTAW JAKIEJKOLWIEK OBRONY PRZED WKRACZAJĄCĄ NA POLSKIE ZIEMIE ARMIĄ OBCYCH RASOWO / ETNICZNIE KOLONIZATORÓW. Warto jeszcze zwrócić uwagę na HANIEBNĄ reakcję medialną Straży Granicznej na film Holland. Otóż w odpowiedzi na wyssane z palca sceny z filmu tej polskojęzycznej pani reżyser polskie służby graniczne ZACZĘŁY SIĘ KAJAĆ,opowiadać, jak to one troszczą się o dobro INTRUZÓW, jak bohatersko ratują im życie, gdy ci toną w bagnach lub zamarzają po lasach. To jest SZCZYT IDIOTYZMU. W ten sposób można tylko pogłębić kryzys na granicy, bo to jest demonstracja MORALNEJ SŁABOŚCI. W momencie, gdy zaczynamy witać NAJEŹDŹCÓW nie KULAMI, a humanitarną troską o ich zdrowie i życie, blokujemy sobie drogę do prawidłowej reakcji na INWAZJĘ i zachęcamy KOLONIZATORÓW do zwiększenia presji na nasze granice. Dodam jeszcze, że powielane w rządowych i nierządnych mediach informacje o tym, że INWAZJA to element wojny hybrydowej Putina i Łukaszenki przeciw POLINezji to kolejna dezinformacja PiS. Otóż organizatorami tej INWAZJI przez Białoruś są rodacy PiSowskich dygnitarzy, w tym zapewne sam pan George Soros – tak samo, jak to oni zorganizowali pozostałe fale migracji zalewające Europę (I, o czym nie każdemu wiadomo – również Federację Rosyjską, gdzie Putin buduje Murzynom całe wsie w Obwodzie Twerskim … Zły Putin, wojujący rzekomo hybrydowo przy użyciu kolonizatorów-uchodźców z III RP sam wymienia własną populację na o wiele większą skalę, czym budzi takie reakcje etnicznych Rosjan, jakie obserwujemy u zdrowej psychicznie części Polaków w III RP. Pojawia się pytanie – jeśli Putin uczestniczy w GLOBALNYCH procesach likwidacji państw monoetnicznych, to KTO jest organizatorem przerzutu obcych do III RP via Białoruś? Macki ośmiornicy zbiegają się POWYŻEJ kukły z Kremla …).

Obrona przed taką armią napastników jest możliwa tylko na dwa sposoby. Pierwszy z nich to budowa Wielkiego Muru, na szczycie którego stawiamy strażników, których zadaniem jest odpieranie sił inwazyjnych usiłujących forsować mur. Odpieranie maksymalnie „humanitarnymi” metodami wymuszonymi przez okoliczności. Ta metoda to metoda społeczeństw sytych, które nie chcą brudzić sobie sumień „niewinnie przelaną krwią”. Metoda ta jest skazana na klęskę, ponieważ nie odstrasza najeźdźców, za próbę przekroczenia granicy NIE MA DLA NICH ŻADNEJ REALNEJ KARY (naszych kar w ich kulturze nie uznaje się za kary). Będą próbować forsować mur na wszelkie sposoby, angażując coraz większe zasoby do obrony muru. Przy czym nasz polski „mur” to tylko krótki płotek, który można bez problemu obejść przez „bratnią” Ukrainę, na granicy z którą żadnych płotów jakoś nie ma (o czym rozwrzeszczane PiSowskie elity etniczne doskonale wiedzą, jak i o oczywistych konsekwencjach takiego stanu rzeczy – w końcu niemiecka policja nie bez powodu wyłapuje na polsko-niemieckiej granicy hordy kolorowych, których jakoś „Wielki Mur” nie zatrzymał …). To nie wysokość muru zatrzymuje najazdy, tylko determinacja obrońców na tych murach stojących. Gdy determinacji brak – wystarczy zrobić podkopy albo przystawić drabiny. Dlatego wszelkie „shumanizowane” na modłę etnicznych mediów „międzynarodowego” kapitału społeczeństwa są skazane na zagładę – poprzez zastąpienie populacji tubylczej hordami imigrantów. Szkodliwość filmu pani Holland leży właśnie w tym, że usiłuje on zniszczyć naszą determinację do samoobrony. I oczywiście determinację tych, którzy stoją „na murze” – na pierwszej linii w tej walce, na granicy. Granica państwowa to nie słupki, nie kreska na mapie, tylko ŚCIANA NASZEGO WSPÓLNEGO DOMU. Tą ścianę chcą przebić nasłani na nas przez etniczne globalne elity ludzie z zewnątrz, nie pytając nas o zgodę a nawet WBREW naszej woli. Przebić, by zamieszkać w naszym domu albo przejść przez nasz dom do kolejnego domu.

Drugi sposób to rezygnacja z kosztownej budowy muru – i ogłoszenie wszem i wobec, że na polskich granicach stoją żołnierze z rozkazem bezwzględnego zabijania na miejscu każdego (niezależnie od płci i wieku), kto z dowolnych powodów spróbuje przekroczyć granicę i wezwany do powrotu tam, skąd przyszedł nie zastosuje się do poleceń. Że osoby próbujące forsować granicę, jeśli tylko przekroczą linię wytyczoną przez polskie słupy graniczne – zostaną zastrzelone na miejscu bez próby jakichkolwiek wyjaśnień. Żadnego zatrzymywania, żadnego sprawdzania okoliczności, po prostu – w tył zwrot i marsz, skąd się przyplątali. Po pierwszym sprawdzeniu przez „uchodźców”, czy to blef, czy nie, żołnierze wojsk ochrony pogranicza nie musieliby najprawdopodobniej więcej używać broni. Incydent rozreklamowaliby na całym świecie obrońcy praw (obcego) człowieka. Postępować należy tak, by ODSTRASZYĆ wszelkich kolejnych amatorów KOLONIZACJI Polski lub robienia sobie z niej KORYTARZA w drodze do szwedzko-niemieckiego „raju”. Jeśli trzeba ich zastrzelić, by powstrzymać tą falę – należy strzelać. W przeciwnym razie powodzenie PIERWSZEJ fali w PRZEŁAMANIU polskiej granicy sprowokuje KOLEJNE FALE, coraz większe. Nie trzeba wyjaśniać, że ani afro-azjatycki TRANZYT ani afro-azjatycka KOLONIZACJA nie są narodowi polskiemu do niczego potrzebne. Najlepiej byłoby wyjść ze strefy Schengen, by ci, którzy weszli przez Grecję, Włochy czy Hiszpanię nie osiedlili się u nas.

Oczywiście druga metoda JEST SKUTECZNA, strach przed śmiercią odczuwa każdy „ekonomiczny uchodźca” – ponieważ on chce żyć – i do tego ŻYĆ LEPIEJ. Ta metoda wymaga posiadania przez naród prawdziwych sił zbrojnych zdolnych do prawdziwej OBRONY TERYTORIUM. Pora zrozumieć, że próba nielegalnego przekroczenia granicy JEST AKTEM AGRESJI wobec państwa i narodu za tą granicą. I jako taka musi spotykać się z dostatecznie nieproporcjonalną odpowiedzią, by nikomu nie przychodziło do głowy, że w ogóle można się na podobne kroki ważyć. Inne podejście skończy się farsą i „wędrówkami ludów” na i przez nasze terytorium.

Polityka migracyjna etnicznych elit III RP

Oczywiście żadne mury i żadne oddziały strzelające do obcej rasowo i etnicznie armii inwazyjnej „uchodźców” nie uratują państwa, które wydaje milionami wizy dla „pracowników” i „studentów”, po czym umożliwia „łączenie rodzin” (w ten sposób z pracujących na kontraktach Turków zrobiono osiadłą w RFN diasporę). Jeśli chcemy ocalić polską ziemię dla przyszłych pokoleń Polaków, musimy sprawić by rządzące w III RP etniczne elity zaczęły się bać – czy to na poziomie politycznym, czy na poziomie osobistym – podejmowania decyzji prowadzących do zmiany składu etnicznego naszego państwa w kierunku „mniejszy odsetek Polaków” …

Zarówno „prawica” (PiS i spółka, „Konfederacja” z kolesiami) jak i „lewica” są tylko składnikami MECHANIZMU opracowanego dla unicestwienia Polaków jako narodu. Mechanizmu wypróbowanego w Niemczech, Szwecji, Francji, Holandii i wielu innych niegdyś „białych” państwach. Kogo spośród SYSTEMOWYCH partii nie wybiorą Polacy – program WYMIANY POPULACJI będzie kontynuowany, jedyne co się zmieni – to wykorzystywane do tego hasła. Jedyna droga powstrzymania tego OSTATECZNEGO ROZWIĄZANIA KWESTII POLSKIEJ – wiedzie przez ODRZUCENIE WSZYSTKICH reżimowych partii („prawicowych” jak PiS, Konfederacja itp. i „lewicowo-liberalnych” jak PO/KO, „lewica” itd. czy takich „centrystów” jak reżimowy PSL). Potrzebna jest nacjonalistyczna alternatywa dla Polski. A ona pojawi się tylko wtedy, gdy sami ją sobie zbudujemy, nie czekając na kolejne ATRAPY podsuwane nam przez system (przypomnijcie sobie, na jakim zdarzeniu i w jaki sposób PLANOWO wylansowano „Konfederację”). Bez tego stracimy swoją ziemię, tak jak straciliśmy już swoje państwo. A potem biologicznie przestaniemy istnieć, zastąpieni przez najeźdźców i okupantów, którym do niczego nie jesteśmy już tu, na ziemi naszych przodków, potrzebni – Murzyni, Arabowie i Hindusi są z ich punktu widzenia o wiele lepszymi „Polakami”, dokładnie tak, jak kolorowi w USA są lepszymi „Amerykanami” od białych (uwaga: okupant nie uważa siebie za rasę białą!).



Polecam inne moje teksty o tematyce „imigracyjnej”:
Inne spojrzenie na kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej

Kto chce z Polski zrobić Bangladesz? Radio Erywań odpowiada.

ZSRR więzieniem narodów, a Rosja ich grobowcem? Co lepsze?

„Uchodźcy” zakatują tysiące dzikich zwierząt w Polsce

4 myśli w temacie “Wymiana populacji Polski trwa: wizy PiS, imigracja zarobkowa, „Zielona Granica” Agnieszki Holland [tekst uzupełniony]

  1. Już za późno. Tej ,,machiny,, już nic nie ztrzyma. Tego kraju de fakto już NIE MA. Została tylko ,,kreska,, na mapie. Teraz to możemy sobie pisać o tym i ,,lamentować,, Globaliści mają to głęboko w ,,czterech literach,, Dla nich ważne jest czy,,pożyteczni,, idioci realizuja ich plany….i niestety realizują bardzo dobrze i efektywnie…..Jeszcze tylko wzorem Chin wprowadzić cyfrową walutę z ,,DATĄ WAŻNOŚCI,, i będzie po nas…

    Polubienie

    1. Poziom zaśmiecenia państwa polskiego elementem obcym rasowo pozostawia jeszcze nadzieję na zatrzymanie i odwrócenie procesu, potrzeba tylko idei i woli narodu. Żydzi w Izraelu kroczą ku państwu monoetnicznemu i do niego dojdą, co znaczy, że technicznie jest to wykonalne. Politycznie – potrzebny jest parasol nad taką polityką, tego parasola USA ani UE nam nie dadzą, trzeba więc zmienić protektora – ALBO POŁOŻYĆ SIĘ OD RAZU DO TRUMNY, przygotowanej już przez globalną etniczną oligarchię kapitałową. Problem – póki Rosja sama nie wyzwoli się od okupacji, na żaden parasol liczyć nie możemy. No chyba, że białoruski – armia Łukaszenki z taktyczną bronią jądrową to z punktu widzenia obecnego okupanta polskich ziem jednak więcej niż cała najemna armia III RP do kupy.

      Polubienie

Dodaj komentarz