Jak wyjść z NATO tak, żeby do nas samo nie wróciło?

If you don't come to democracy

W swoim ostatnim tekście, „Po co mamy należeć do NATO? – czyli o Polskę polską”, red. K. Rękas rozpisuje się na temat kosztów (ekonomicznych i politycznych), jakich narodowi polskiemu przysparza przynależność do NATO, przy jednoczesnym całkowitym braku korzyści, poza tą, że unikamy w ten sposób … napaści NATO.

Jeśli miałbym skrótowo wymienić główne problemy związane z polskim człoknostwem w NATO, zwróciłbym przede wszystkim uwagę na takie aspekty:
1. wiąże się ono z uczestniczeniem w wojnach kolonialnych USA (i pacyfikacjach przeciwników Izraela), przeciw państwom i narodom, które nigdy nam źle nie życzyły ani w żaden sposób nam nie zagrażały – wręcz przeciwnie, mieliśmy z tymi państwami i narodami dobre stosunki i obustronnie korzystną współpracę gospodarczą,
2. zmusza nas ono do dokonywania zakupów uzbrojenia w USA po rozbójniczo zawyżonych cenach, dodatkowo – uzbrojenia nie odpowiadającego potrzebom obrony polskiego terytorium – na dodatek – uzbrojenia, do którego amunicji nie potrafimy wytwarzać – i nie mamy zaplecza technicznego do dokonywania pełnego serwisu tego uzbrojenia (ani modyfikacji oprogramowania, bo kodów źródłowych ani F16, ani F35, ani Himars-a ani Patriot-a nigdy nie dostaniemy i tak naprawdę nie wiemy, co te systemy zrobią, kiedy zechcemy ich użyć bez zgody lub wbrew woli USA),
3. skazuje nasz przemysł zbrojeniowy na zagładę we wszystkich obszarach, w których USA chce nas zrobić klientem (a raczej mecenasem) swojego przemysłu zbrojeniowego, przez co jeśli kiedyś zechcemy być niezależni od dostaw USA, będziemy musieli startować od zera, co jest bardzo kosztowne i nie zawsze w ogóle możliwe.

Zainteresowani szerszym omówieniem tej problematyki znajdą je w tekście red. Rękasa.

Jeśli jakaś sytuacja jest niekorzystna z punktu widzenia interesów narodu, należy zastanowić się, jakie kroki należy podjąć, aby tą sytuację zmienić. I z jakimi potencjalnymi kosztami to jest związane. Tą problematyką red. Rękas nie zajmował się, więc można zastanowić się, co się stanie, jeśli naród polski spróbuje NATO opuścić.

Jeśli jedyną korzyścią z członkostwa w NATO jest … unikanie agresji NATO, należy przemyśleć, co trzeba zrobić, aby „demokracja do nas nie przyszła”, gdy sojusz opuścimy. W tym celu trzeba przeanalizować typowe działania USA wobec państw poza sojuszem.

USA działa szablonowo wobec państw, których nie może okradać za pośrednictwem zainstalowanych tam elit kompradorskich i rządów marionetkowych. Jest oczywiste, że opuścić NATO możemy dopiero wtedy, kiedy od władzy zostaną odsunięte elity kompradorskie i marionetki (lub agentura) Waszyngtonu (i „stolicy z nim zaprzyjaźnionej”). W takim przypadku (gdybyśmy jakimś cudem tego dokonali) zaczęliby od prób „Majdanu”. Aktualnie w tego typu przedsięwzięciu mogą liczyć na bezwzględne poparcie około 10% społeczeństwa (zakładam optymistycznie, że tylko „oszołomska” część elektoratu PiS byłaby aktywna, a zasiłkowcy z „500+” i „emeryt+” oraz elektorat PO pozostaliby w domu). Oczywiście tego typu działania należałoby ukrócić. Co zrobi USA, kiedy my zwiniemy „Majdan” robiony NAM przez ICH agenturę (i pożytecznych idiotów) do wozów policyjnych i wywiezimy do aresztów? Podniosą standardowy wrzask, że „łamie się prawa człowieka” i obłożą nas sankcjami, żądając tego samego od swoich pozostałych niewolników.

Przyjrzyjmy się na chwilę Wenezueli – USA zarzyna ten kraj sankcjami, wszczyna tam przy użyciu swojej agentury niepokoje społeczne, wykorzystuje lokalną oligarchię do sabotowania zaopatrzenia ludności w podstawowe dobra, byle tylko desperacją wygnać ją do protestów. Dokładna kopia działań „Solidarności”, tylko w PRL nie było oligarchii więc zrujnowano rynek wewnętrzny strajkami i absurdalnymi żądaniami płacowymi, dzięki czemu pojawiły się puste półki i … strajkujący zażądali wprowadzenia kartek … Gdyby „Majdan” się nie udał, USA próbowałoby (z pomocą Niemiec) secesji Śląska, Mazur, Kaszub, może nawet (z pomocą Ukrainy) okolic Przemyśla. Potem by nam zafundowali wariant kosowski z lokalnym UCK – i z wiadomym skutkiem końcowym.

Z NATO, przy polskim potencjale militarnym, można wyjść w tej chwili tylko pod ochronę Rosji, zyskując, jeśli chodzi o imperialne zakusy USA, status zbliżony do Białorusi. Czy opłata za tą ochronę przebije rabunek i upodlenie, któremu aktualnie podlegamy? Pewnie nie, tyle, że zależymy od niemieckiego rynku zbytu i olbrzymiego importu z innych państw, które na rozkaz USA dołączą do embarga przeciw nam, za to że „bijemy opozycję” albo rozprawiamy się z ukraińskim, śląskim, kaszubskim czy mazurskim UCK. A wtedy straty przewyższą korzyści. Nie jesteśmy więc w „małpiej pułapce” gdzie ceną wolności jest tylko puszczenie zdobyczy (pamiętajmy że nie mamy w łapie żadnej zdobyczy …) i wyciągnięcie łapy z pułapki. Żeby uwolnić się od „opieki” NATO trzeba się liczyć z koniecznością (i nieprzyjemnością) odgryzienia sobie łapy … Pomijając kwestie ogólnonarodowej nieświadomości tego, w jakim położeniu znajduje się Polska i naród polski, czy ktoś w III RP, poza red. Rękasem, ma dość determinacji, by się na to porwać?

Ja nie twierdzę, że nie powinniśmy wyjść z NATO ani, że nie powinniśmy odwrócić sojuszy. Twierdzę jedynie, że w narodzie polskim brak determinacji, by ponieść koszty, z jakimi się to będzie wiązało.

A koszty będą bardzo poważne, bo jako poddostawcy niemieckiego przemysłu nie wytwarzamy dóbr finalnych ani podzespołów poszukiwanych na rynku rosyjskim bądź chińskim … Przestawienie się nie będzie natychmiastowe, czyli bezrobocie, bankructwa i recesja przed nami (jeśli pójdziemy tą drogą) …

Oczywiście można prowadzić politykę zmiany rynków zbytu przed odwróceniem sojuszy, tylko to musiałoby się odbywać pod czujnym okiem Niemiec i USA, które musiałyby w tej emancypacji nie przeszkadzać. Czy ktokolwiek sobie wyobraża, że te państwa nie uruchomią wszelkich narzędzi, by polski niewolnik im nie uciekł z plantacji?

Tekstu nie piszę po to, żeby zniechęcić Polaków do rozważań na temat tego czy i jak wyzwolić się spod obecnej okupacji, tylko po to, żeby stworzyć w głowach czytelników choćby szczątkową mapę zagrożeń, kosztów i koniecznych działań.

Dodaj komentarz